Ludzie potrzebują pomocy, gdy toną. Samemu nie da się wypłynąć na brzeg. Pytanie tylko: kiedy ta pomoc traci na sile?
Lekarzu, ulecz samego siebie.
Od ostatniej notki minęło sporo czasu i dopiero niedawno dotarło do mnie, że niepoprawny optymizm nie musi być dobry. W przypadku, który stał mi się ostatnio nadzwyczaj bliski, optymizm ten uniemożliwia całkowicie podjęcie poważniejszej rozmowy o tym, co dla mnie naprawdę istotne. W dodatku ta bierność...
Coraz częściej miewam myśli, które podpowiadają mi, że to zupełnie nie jest to, czego mi potrzeba w życiu. Ostatnio dane mi było 'poznać' kilka innych osób posiadających w sobie te cechy, które cenię nie od dziś. To już drugi rok, gdy w moim życiu sprawdza się przekonanie, że bliżej nie znaczy lepiej, a wręcz im dalej fizycznie, tym bliżej ideału. Cóż, niektóre rzeczy/osoby mogą pozostać tylko w sferze marzeń.
Zrezygnować, czy nie? Jak długo zniosę jeszcze tą inercję?
Psychoterapia słowem, gestem i szczerym uśmiechem. Niczego więcej mi nie potrzeba.