Na zdjęciu: Amanda :)
Sprawa jest bardzo delikatna, ale mimo to postanowiłam wreszcie napisać to raz, a konkretnie. Skoro i tak zaraz pojawi się z tego powodu tutaj fala opinii anonimowych znawców (czyt. zwyczajnych hejtów), to wszystko mi już jedno.
Przeglądałam sobie ostatnio albumy poupychane tysiącami zdjęć. Co widzę? Kwiatuszki, las, ładne dziewczyny. Super, ładne obrazki. Przeglądam dalej i wreszcie rodzi się we mnie pytanie: a gdzie ja do cholery byłam, kiedy trzeba było sfotografować babcie, wujków, ciocie a przede wszystkim rodziców, brata, przyjaciół? Słowem zwyczajną codzienność, do której zatęsknię już niedługo, kiedy pójdę na studia. I co mi jedyne pozostało, to satysfakcja z tych wszystkich "ładnych i uroczych obrazków". To prawda, jestem z nich dumna, ale mój aparat już powoli umiera śmiercią naturalną a ja mam tylko te obrazki w folderach, na ścianach. To wszystko. Przecież ja w życiu nie będę z tego chleba jeść. A gdybym nawet mogła, to jak mam to zrobić, skoro mój aparat już wtedy nie będzie sprawny? Nienawidzę być traktowana jak maszynka do robienia zdjęć, kiedy trzeba komuś ładne profilowe na Fejsa. To nie jest łatwa praca, gdy ciągle ślęczysz przed monitorem i przerabiasz zdjęcia, z których ktoś gdzieś wstawi jedno, albo w ogóle nie wstawi... Dobieranie strojów, fryzur, dodatków, miejsc jest potwornie pracochłonne, a przecież my wszyscy mamy masę innych zajęć, z których trzeba się wywiązywać. Wiele osób nie zdaje sobie nawet sprawy, ile czasem to pracy kosztuje, bo po prostu najłatwiej przyjść na gotowe. Nie mówię tylko o swoich doświadczeniach- wiele widzę, dużo rzeczy już zaobserwowałam. Do czego zmierzam... Otóż nie chcę, by te słowa zostały odebrane jako zarzut. Mam pewne priorytety, a fotografia nie jest na pierwszym miejscu. Od września będę w klasie maturalnej, więc nie chcę sobie później pluć w brodę, że nie zrobiłam czegoś, chociaż mogłam. Kończę z fotografowaniem bez konkretnych pomysłów i planów. Nikt nie będzie chciał zapłacić za wykonaną pracę, bo przecież "skoro się znamy, to moim obowiązkiem jest focenie ciebie za darmo". I jak mam odłożyć na nowy sprzęt bez stałego źródła dochodów? Nijak. Po prostu.
Wiem, że wiele osób tego nigdy nie zrozumie. Nie winię za to nikogo, ja po prostu nie będę już więcej nic tłumaczyć. Jeśli zobowiązałam się do sfotografowania kogokolwiek w te wakacje, na pewno dotrzymam słowa. W taki sposób właśnie chyba skończy się ta historia, skoro aparat i tak długo nie pociągnie. Poza tym trzeba go zostawić na te chwile w życiu, które faktycznie warte są uwiecznienia. :)
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika merycuree.