To nie do pojęcia, jak bardzo zwykłe słowo potrafi zranić. Zwykłe, niepozorne, zaskakująco krótkie i obszerne. "WIEM". Szkoda, że tak mało wiesz. Szkoda, a może i nie szkoda. Choć ja wolałabym wiedzieć niż żyć w niepewności i budować w głowie obraz na domysłach. Jestem prostą kobietą i nie potrzebuję traktowania jak księżniczkę. Nie wymagam wiele. Nawet nie mówię zbyt głośno jak coś mi się nie podoba. Co dostaję wzamian? Całkowite przeciwieństwo. Miałam się rozluźnić po całym dniu nauki tej paplaniny o zakochanych mężczyznach. Miałam się uśmiechnąć. Miałam być dla Ciebie. No i co? Jestem dla Ciebie. 25km dalej od Ciebie. Z chusteczką i telefonem w ręku. Uśmiecham się, jak Dosia powie jakąś głupotkę. A o rozluźnieniu mogę pomarzyć. DZIĘKUJĘ.
Patrzyłam dziś na moją czereśnię. Po popołudniowej drzemce, kiedy się przebudziłam, pierwsze co... spojrzałam na czereśnię. Wiatr szarpał nią we wszystkie strony. Świeżo pozieleniałe listki trzymały się mocno gałązek a całe drzewo chwiało się z bezsilności. Zapowiedź? Szarpią mną uczucia tak skrajne, że nawet nie wiem jak je nazwać. W sumie, po co je nazywać. Są to są, mam nadzieję, że szybko uciekną, bo źle mi z nimi. Strasznie źle. Świeżo namalowany uśmiech na mojej twarzy wykruszył się kilka godzin temu, a jego pozostałości rozpłynęły się w słonej słoności słonych łez. Co za dzień, co za beznadziejny dzień! Czereśnio, uśmiechnij się.
PS Kocham Cię