Wyrzygałam moje wnętrzności na podłogę. Taki skutek jest patrzenia w przyszłości. Nie poukładane myśli, wrzućmy je do pralki po raz wtóry. Tam się wy wirują, będę wygniecione ale czyste. Od początku będę je musiała poukładać od A do Z. Wezmę żelazko i je wyprasuje. Te chore odłożę tam gdzieś w płat ciemieniowy, nie obchodzi mnie, że jest on od czucia. Niech moje 'czucie' będzie chore jaka te wyprane lecz nadal brudne, wyprasowane myśli. Wszystkie chore myśli się tam nie zmieszczą. Co z nimi zrobię? Włożę je w płat czołowy lecz i tam miejsca na nie zabraknie,w płat potyliczny- nie ma miejsca tam są te bardziej zdrowsze (i tak psują mi wzrok). Płat skroniowy?
Połowa się tam zmieściła. Cały mój mózg jest nimi zapełniony. Nie chce się ich pozbywać, jestem przywiązana. Moje myśli to tylko te chore. Tak, jestem wariatką i lubię to. Jestem inna, gdyż nie posiadam na własne użytkowanie ani jednej zdrowej myśli. Pozwolę pięciu(tak pięciu) wyjść przez ucho i wlecieć innej osobie przez jamę ustną do mózgu gdzie będzie się musiała z nimi uporać. Zasiedlą się tam i nie będą chciały wrócić. Nie będę ich wołała niech zatruwają teraz życie komuś innemu, a jak im się znudzi niech wrócą z powrotem.
Moje wnętrzności zamieniają się w popiół. Zamiatam go i wyrzucam przez okno.
nie mam zdjęć więc będę starę z Olą. ; )