Nie wiem dlaczego zdjęcie ze świąt Bożego Narodzenia.
Może dlatego, że tych świąt kompletnie nie odczułam. Wszystko mnie drażniło, irytowało i nie potrafiłam w pełni cieszyć się spotkaniem z bliskimi.
Nie wiem dlaczego jest bokiem.
Może tak wyglądam bardziej znośnie.
Nie wiem dlaczego brakuje mi chęci do życia.
Może brak mi motywacji, widocznych efektów, może natrafiłam na problemy nie do przejścia, może cholernie za niektórymi tęsknię i wiem, że już nigdy ich nie spotkam, może to życie jest takie okrutne.
Nie wiem co dalej robić.
Czy jest jakikolwiek sens w działaniu? Może coś zacznę i zaraz zniknę? Może ruszę na przód i zmierzę się z jeszcze większą ścianą? Może odważę się odezwać i okaże się, że jednak to nie mój czas?
Nie wiem nic.
I tak pewnie pozostanie. Aż powolutku, po cichutku zniknę.