Widziałam wczoraj 'Zaćmienie', moimi towarzyszkami były Fif i Kotlet (obecne na zdjęciu). Fif bardzo Kotletowi i mnie wczoraj pomogła, ponieważ siedziała po środku i obie mogłyśmy trzymać ją za ramię w geście ekscytacji (scena walki z nowonarodzonymi).
Wreszcie go obejrzałam i, cholera... nawet nie wiem, jak określić moje odczucia wobec niego. No dupę mi urwało, że tak powiem. W porównaniu do poprzednich, nieudolnie nakręconych części, 'Eclipse' po prostu powaliło mnie jasnością swojego tryumfalnego światła. Nie przypuszczałam, że tak mile się zaskoczę.
Nie wiem, kto tym razem stanął za sterem tego filmu (i nawiasem mówiąc - niewiele mnie to obchodzi), ale wykonał niezwykłą pracę.
Aha i jeszcze jedno - to nie jest film dla dzieci. nie polecam pokazywania tego młodszym widzom, ponieważ mogłyby sobie wpoić, że rozczłonkowany człowiek wygląda jak zrobiony z lodu, nie leci mu krew i jego ciało ma konsystencję kamienia.
Jestem również mile zaskoczona komizmem niektórych scen. ;D