Tak długo, jak mnie nie było, tyle się w moim życiu wydarzyło, pozmieniało. Na lepsze? Nie wiem. Podobno szczęście się nie kończy, tylko ulega zmianom. Dlatego po raz kolejny i raz jeszcze czekam na coś, co znów nazwę szczęściem :) Czy tego chcemy, czy nie, ciągle na coś czekamy. Pocesza mnie fakt, że tym razem nie mam nadziei, nie mam potrzeby, po prostu spokojnie, po cichutku sobie na to "coś" czekam. Pók co, żyję sobię od nocy do nocy, dzień za dniem, tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem i jakoś jest. Mogę śmiało powiedzieć - lubię swoje życie takim, jakie jest. Mając 16 lat kiedy zakładałam tego bloga byłam bardzo roszczeniowa, przeglądając archiwum sama się z siebie śmieje. Przez te kilka lat, dziś jako 22 (prawie) latka, stwierdzam, że nauczyłam się nie oczekiwać. Piękne.
Puściłam dziś totka.
Może to będzie to szczęście? hehe :)
Jeśli ktoś w ogóle jeszcze to czyta to.. pozdrawiam gorąco i do następnego! :*