mogę już ( chyba ) napisać, że zdałam.
i szczerze, z palcem w dupie.
była chwila zwątpienia, ( która rozwaliła dobrze zaczynający się schemat ) jednakże niepotrzebnie panikowałam.
zostało 10 dni szkolnych.
i nie chodzi mi tu o to, że zaraz matura.
czarno widzę zakończenie mimo tego, że piosenka wychodzi nam dobrze.
pewnie i tak wpierdoli mnie stras lub się po prostu poryczę i nie będę potrafiła wydobyć z siebię słowa.
mimo wszystko, jaram się.
fajnie jest posiadać osobę, z którą lubi się rozmawiać i spędzać czas.
ostatnio mało takich osób wokół mnie, jednakże chyba taką oto personę znalazłam.
dusi mnie chęć zrobienia czegoś.
mam świadomość, że mogę spieprzyć wszystko.
kusi mnie żeby spróbować.
a teraz z innej beczki.
ostatnio zjebał mi się ryj, głos i cholernie dużo przeklinam.
strzelajcie mi w pysk za każdy wulgaryzm.
gwiazdy !