siedząc dziś pod mostem gadałyśmy sobie z Magdą, że troche szkoda tego wszystkiego.
został nam miesiąc. miesiąc w 7 LO.
znienawidzone liceum ?
hmm, nie jest aż tak zle.
ta głupia szkoła zrobiła ze mnie człowieka.
4 lata spędzone w 7 LO były najlepszymi w moim dotychczasowym życiu.
1 klasa <33
4 września 2006 - pamiętam, że w ten dzień padał deszcz a ja od rana prostowałam włosy i byłam wkurzona, że mi się skręcą XD. Z nowej klasy nie znałam nikogo. Jak ich zobaczyłam byłam załamana.
Jednego z pierwszych dni wróciłam z rykiem do domu bo mi ludzie nie przypasowali.
Po paru dniach to się zmieniło. Wszyscy i wszystko było zajebiste.
Kozacki obóz integracyjny (+podjaranie tabaką ). wszystko zaczęłosię od jednego smsa ' podobasz mi się =* =*'.. ' ja do Ciebie ' stało się moim hymnem.
Muminki, wredna mała mi, którą chciałam zabić, bellemondo na drzwiach i inne.
KJ stał się klasową maskotką, BAM spalił mi bluzę na polskim, skoble, śmietniki, siki w butelkach i taśmy z muchami na mordzie, gejowanie i palenie dezodorantowego chuja w szatni, krótkie ukryte romanse, początek pubowania, nieogarnięty looz. Mini problemy z ocenami, ale wtedy mnie to nie obchodziło.
Park stał się moim drugim domem.
Pierwsza klasa zakończyła się komisem z niemca i matmy.
2 klasa
zaczęła się trochę burzliwie. 14 września i pamiętny koncert farben lehre XDD
Zwała z życia ciągnęła się dalej. Oceny były mega chujowe a w drugim półroczu pogorszyły się jeszcze bardziej.
To był rok odpoczynku od wszystkiego.
Wycieczka do Wilna? Spoko. Właśnie na niej dostałam mega kopa w dupę, który zaniósł mnie na marsa. Nigdy tego nie zapomnę. I 12 h jazdy autokarem ze Stasiem.
Marzec, kwiecień i maj spędzone pod mostem z tanim winem i ludzmi, którzu byli wtedy dla mnie całym światem.
Ponowny komis z matmy oraz z polskiego, który zakończył mój pobyt z klasą.
Tragedią było dla mnie przenieść się do innej.
Okazało się, że to dopiero początek...