Podpisałam wczoraj umowę stażu, więc już na sto procent mogę powiedzieć udało się. Choć rozmowa z szefem tego ośrodka była najgorszą rozmową, jaką przebyłam z nowo poznaną osobą. Wyszłam z jego gabinetu z płaczem. Za to później odebrałam list, który spowodował, że się nieźle uśmiałam... Dostałam wezwanie na komisję wojskową :D Za to dzisiaj przyszedł znowu smutek i łzy. Jest mi strasznie trudno je powstrzymać, gdy myślę o przyszłości, najbardziej przytłacza mnie świadomość, że mogę liczyć tylko na siebie. Przykro mi, że szukając mieszkania muszę brać pod uwagę to, że będę musiała utrzymać je sama przez jakiś nieokreślony czas, bo M. prawdopodobnie nie przeprowadzi się ze mną od razu. Pensja psychologa jest niezbyt zadowalająca, a wręcz przerażająco niska, a mieszkanie i studia kosztują... Ciekawe, jak długo będą dręczyć mnie te myśli. Muszę, jak najszybciej ustalić sobie plan na przyszłość, może wtedy poczuję się bezpieczniej. Miłego dnia Kochani.