Samotna podróż nocą skłania do przemyśleń...
Już dawno nie czułam się tak samotna, jak tego dnia.
A przecież niby wiem, że mam przede wszystkim Mamę i M....
Ale jak to mówią- samotnym można być i będąc w tłumie ludzi...
Przez dwie i pół godziny drogi łzy mieszały się z kroplami deszczu na szybie.
Przecież jestem dorosła, nie powinnam aż tak potrzebować innych...
Każdy żyje swoim życiem, może i ja powinnam?
Może nie powinno mi tak zależeć na ludziach?
Może powinnam mieć głęboko gdzieś, czy komuś na mnie zależy...
Może nie powinny mnie obchodzić uczucia i potrzeby innych...
Może nie powinnam bać się straty ludzi...
W końcu tylu ich straciłam i nadal żyję.
Może powinnam odpuścić... nie starać się... dać spokój...
Inni uświadamiają mi jak niewiele obchodzę ich samych lub tych drugich...
Nie nadaję się do niczego.
Jestem beznadziejna.
Szczerze?
Nie potrafię wymienić ani jednej rzeczy, w której jestem dobra, najlepsza.
Jestem nikim.
Nic nieznaczącym pionkiem w grze zwanej życiem...