ania rozwala dredy i jakas takas budowle z wlosow stworzyla.trzeba bylo uwiecznic.
a ze dzien calkiem mdlawy.to nawet nuda staram sie upajac.zrobilysmy film-o nudzie rowniez.bo chyba tak wlasnie jest ze najpierw musi byc bezowocnie, warzywowo, zeby cos powstalo, o tak, z niczego.
ewa do mnie przyjezdza w walentynki.juz nie moge sie doczekac, a z drugiej strony troche sie boje. boje sie ze jako sie nie odnajdziemy, nie widzialysmy sie prawie rok. boje sie opowiesci. wiem ze teraz wiele sie w jej zyciu pozmienialo, staly sie rzeczy na ktore ja nie mam wplywu i sa mi tak naprawde obce. przeraza mnie fakt, ze moze nie bede jej umiala przytulic, chociaz bardzo chcialabym jej pomoc. ona ucieka od problemow, ale tam nie ma teraz nikogo kto bylby jej potrzebny, pomocny. a ja czuje presje, ze bardzo na mnie liczy. rozumiemy sie bez slow, jednak zmieniamy sie obie i tylko mam nadzieje, ze obie idziemy w tym samym kierunku, ze zmieniany sie ta sama droga i w podobnym tepie. chce byc dla niej teraz, jak nikt inny i chce zeby poczyla to bez slow.kocham