mało ambitne z kamerki
z tyłu syf w wykonaniu bluzy przyrodniej siostry
No cóż by tu pisać, dobre czasy.jpg, tak powiem. Ostatnio było trochę bardzo stresująco, i to tak naprawdę; jakieś tam dziwne zawirowania i prabljema ze zdarowiem.
Przyjechałam na Zadupie i aż ciężko mi uwierzyć, że jestem tak daleko od mojej prywatnej Moskwy. Przyjazd wyłącznie w celu poudawania, że nie taka straszna ze mnie ateistka i niby się cieszę z chrześcijańskich świąt; ahaha, taaa. Nadchodzą o wiele lepsze święta, już za cztery dni.
Plusów z przyjazdu na Zadupie jest kilka: kabina prysznicowa, tosty na kolację i śniadanie, koszulka Jack Daniel's (!!!) od szanownego Lorda Moore i bliżej niezidentyfikowany (póki co) prezent od madam Agnes, który dostanę dzisiaj, a o którym wiem tylko tyle, że jest czerwony, całkiem spory, z Home&You i Lordi zrobił dziwną minę na jego widok. Oh well.
Następne święta spędzam z moją rodzinką.