Dajesz mi miłość, taką nieprzeniknioną przez zdrade, nienawiść czy obojętność. Taką, która przepełnia mnie całą od paznokci u stóp po same koniuszki rzęs. Pocieszasz mnie gdy jestem smutna, rozmieszasz gdy jestem zfochana. Mówisz to słodkie ' to co zgoda ? ' co sprawia, że nawet nie mam ochoty się dalej gniewać. Sprawiasz, że mogę Ci ufać. Wiem, że mam w Tobie oparcie. Przytulasz mnie gdy tego chcę, nawet kładziesz się na mnie gdy o to poproszę bo akurat mam takiego bzika. Zgadzasz się na zwariowane pomysły typu wymalowanie Cię całego w serduszka, których potem nie mogłeś domyć a i tak jestem pewna, że pozwoliłbyś mi to powtórzyć. Obsypujesz mnie tulipanami, przez żółte i czerwone do fioletowych. I wiesz, mam dziwne przyzwyczajenie - lubię patrzeć w Twoje oczy, moge to robić bez końca. Gdy nie było Cię przez tydzień myślałam, że umrę tutaj. Działasz jak narkotyk, dosłownie. Jesteś WIELKI Skarbie. Pamiętaj, że gdzie kolewiek jesteś, czy obok mnie na łóżku trzymając mnie w ramionach, czy daleko, nawet na Antarktydzie możesz ratować pingwiny to nikt nie będzie w stanie zająć Twojego miejsca. Nikt nie zasłuży i nikogo innego na tym miejscu nie chcę.