To robi się śmieszne.
A wydawalo sie, że można jakoś temu zapobieć.
Tak to nazywa się patologia.
O czym myślałam, czemy byłam tak naiwna?
.... zostawiłeś nas!
Mam teraz za swoje.
Akurat teraz nadszedł na to czas.
Miej odwagę z tym, żyć.
O co walczę? Teraz już o nic.
... nie zmienie zdania!
Wszystko sie sypie. No i co z tego?
Tonę pośrodku wielkiego oceanu. No i co z tego?
Myslicie, że co stanę po którejś stronie, Otóż zaskoczę państwa, NIE! Moje życie jest Tutaj! nie gdzieś w K. albo w O. Rzygam myślą, że musiałabym to wszystko zostawić, to do czego się tak przywiązałam i z czym żyłam przez ostatnie 18 lat. Najbardziej irytuje mnie myśl, że im to przychodzi tak łatwo, chcą to zostawić tak po prostu. A ja? jak to ze mną jest? Tyle co juz przeżyłam, wiec tak mało istotny fakt rozstania nie robi na mnie najmniejższego wrażenia, a jednak chodzi o to że nie przyjmuje "tego" do właśnej świadomości. I zadaje pytanie: "Jak wy sobie wyobrażacie żyć?" "Jak tak można żyć?" - pytam retorycznie bo ze mną nie można rozmawiać o takich delikatnych sprawach, ze mną po prostu się milczy! Jestem jaka jestem, wiem dlaczego i wiem jaka będę, ale to wszystko nie jest takie proste jakbym chciała. Mój świat z kloceg lego zawsze się sypał, ale teraz zaczął runąć i nie można będzie tego naprawić. Bez powrotnie!
***
Myśl o czym chcesz...
Płacz kiedy chcesz....
Marz o czym chcesz...
Krzycz kiedy chcesz....
Czekaj na kogo chcesz ...
Patrz na co chcesz....
Śmiej się z kim chcesz...
Żyj jak długo chcesz....
... ale nie proś o spełnienie twych próśb!