photoblog.pl
Załóż konto

 

Gdzie to żeśmy skończyli nasze bajania... 

Wielu ludzi na przestrzeni lat mówiło mi że mógłbym zacząć pisać książki, zwłaszcza romantyczne romansidła lub fantazyjne erotyczne romansidła xD bo im się dobrze czyta to co dla nich pisałem etc. I zaiste mam tyle rzeczy napisanych, tyle wierszy, 2 książki w świecie Metro 2022 dziejące się w Ś-ciu, dziesiątki mniejszych opowiadań jak "Fioletowa gumka do włosów", "Troche Ciebie moimi oczyma| etc, setki wpisów z przemyśleniami, tysiące uchwyconych myśli w niekończończym sie .pdfie...

I tak wiem że mógłbym, i że jest to jedna z dróg do sukcesu, wypisać cały ten ból i tęsknote która we mnie siedzi i jeszcze na tym sprofitować...

Ale jestem poblokowany. Na wielu płaszczyznach. Od bycia perfekcjonistą dla którego jego własna sztuka nigdy nie jest do końca gotowa i dostatecznie dobra, przez chaotyczność, wstydliwość, po jebaną tendencje porzucania projektow w połowie albo pod koniec. 

Lecz prawda jest troche głębsza - mianowicie mam w sobie taką głupią myśl że jeśli to zrobie, wypisze swe uczucia, zredaguje, wydam dla świata to tak jakbym pozbawiał się hmm prywatności tych tekstów? Jakbym miał wraz z atencją świata oddać w zamian te umiejętności na zawsze i nigdy już nie potrafić z nich korzystać. Gupie wiem. Tak jak malowanie graffiti od zawsze jest dla ludzi i do zbierania ich energii, i im wiecej ich atencji tym lepiej, tak z pisaniem (u mnie w głowie) jest totalnie na odwrót. Choć widze ten potencjał i widzę tą drogę dość wyraźnie od wielu lat tak nadal nie mogę się przemóc by coś z tym zrobić wiecej. Ehh spokojnie

krok po kroczku

Narazie TwójStary jako charakterek podbija świat, zbiera mase energii i jest ostatecznym skokiem wiary że mogę być pełnoprawnym kotem we własnych oczach. TwójStary for the win, i in Stary we trust. 

Możecie śledzić jego wcielenia na moim insta - melckor_bpc

 

I w tym miejscu wracamy do naszej historii, po Piegusku skończył się ewidentnie rozdział składający się z trzech podrozdziałów który nazwałem Hexsagą aka Klątwą Czarnego Słonca aka 4ever to 4ever aka (i jeśli kiedyś napisze o tym opowiadanie to tak będzie się nazywało) "W pogoni za echem Twoich oczu" . Gdy się kończył jeszcze tego nie rozumiałem i nie rozróżniałem, ale ewidętnie następne osóbki ludki które zaczeły spawnić się w Jej miejsce nie były już echem mojej tęsknoty za Nią, nie posiadały jej cech ani nie widziałem w ich oczach ani w ich duchu tego czegoś. Choć niewątpliwie były to osoby magiczne to los zaczął zsyłać mi coś nowego, jeszcze wtedy nieodgadnionego. Pierwszą z nich traktowałem jeszcze pół na pół, nie ufałem ale czułem romantyczność tej relacji, potencjalną głębie i mnogość połączeń emocjonalno-życiowo-celowych, i dla niej miałem i mam w sumie nadal pewną miekkość charakteru - mianowicie umiem jej wybaczac, odpuszczac rzeczy i mieć do niej cierpliwość - w rzeczach w których ewidentnie nigdy kurwa nikomu nie wybaczałem, nie odpuszczałem i absolutnie nie miałem cierpliwości nigdy wcześniej. I właśnie taka rzecz - umiejętność wybaczenia rzeczy której wcześniej nie wybaczałem nikomu i zawsze usuwałem taką osobe odrazu - i to jak ta relacja potoczyła się dalej uświadomiła mi że jestem w kolejnym rozdziale.

Mianowicie od wielu lat skrycie, a od roku otwarcie - proszę wszechświat i staram się przyciągnąć do swojej galaktyki ludków magicznych z którymi będę mógł spędzać czas, i się rozwijać, i się uczyć, i ich uczyć, i uczyć się od nich, i iść razem obok przez życie, i tworzyć i robić projekciki - generalnie mieć kogoś ze swojego plemienia z kim będę mógł wygrywać życie oraz spełniać się w mojej podstawowej roli supporta. Jako że jestem najlepszą wersją siebie gdy jestem dla kogoś, że umiem mówić prawdziwe prawdy i układać najlepsze plany gdy robie to dla kogoś - potrzebowałem tego kogoś. I to takiego konkretnego kogoś, magicznego to jasne, zajawkowicza to ważne, połamanego i z problemami - bo tacy jesteśmy i tacy się rozumiemy, otwartego na mnie i moje szaleństwo - to nie do przeskoczenia - a najlepiej widzącego w tym czym jestem i jaki jestem jakiś element który uzna za ważny i wartościowy dla siebie, emocjonalnie szczerego, chcącego posiadać materie ale nie patrzącego na życie przez jej pryzmat, i chcącego wygrać życie tak by mógł sobie napisać na nagrobku - żyłem życiem które było esencją mojej duszy i moich marzeń, żyłem życiem godnym umierania i spotkania z kochającymi oczami matki śmierci. Wiele czynników i wymagań. 

Ale wszechświat jest mądry i sprawiedliwy w swym chaosie - wiedział że znalezienie tego wszystkiego czego szukam i potrzebuje w jednej osobie jest prawie niemożliwe - co więcej postanowił chyba rozdzielić mój progress samorozwoju artystyczno-materialnego od sfery uczuciowej - więc zesłał mi to o co prosiłem w postaci wielu dusz. 

Zawsze marzyłem o posiadaniu swojego sabatu - grupy magicznych ludzi do której mógłbym przynależeć, która znałaby moją wartość, ceniła ją i pozwalała się rozwijać, która oprócz paczką znajomych byłaby czymś wiecej, czymś poważniej a przedewszystkim czymś prawdziwiej. Ale nigdy nie myślałem że sam go sobie muszę zalożyć i że to ja będe ich centrum jako element łączący - bardziej w moim marzeniu było to jakieś oficjalne zaproszenie do wstąpienia do oklutystycznej loży czy coś. xD No wiec wyszło inaczej.

 

Pierwszą wiedźmą w moim sabacie okazała się dziewczyna która łączy jeszcze pewne cechy Hexy i jej echa (jako że moją uwagę przyciągneły właśnie one) z własnymi unikatowymi zdolnościami i cechami które są piekne, i których wcześniej nie odkrywałem w ludkach. Jako że pierwsza to jest jeszcze wynikiem energii przyciągania z owych dwuch rozdziałów - hexsagi i sabatonu - czymś pomiędzy. Jest ewidentnie unikatowa, uwielbia Meldzeja i jego chorą głowe, czasami za bardzo, jest turbo atencjuszem <3, mega odklejusem marzycielem romantykiem, jest największym borderem ze wszystkich znanych mi borderów z najbardziej rozwinietym stadium tej choroby jaki widziałem. I jest w tym wszystkim piękna, chaotyczna, cierpiennicka xD, rarusiowa, ale przedewszystkim PRAWDZIWA. Wybrała sobie kolor żólty, wiec niech będzie jeden z moich ulubionych - żółty mango. 

Jest przedewszystkim pierwszą, największą fanką (i teraz moge powiedzieć współtwórcą) TwojegoStarego , jego wyznawczynią i motorem napędowym tych wszystkich chwil w których Stary powstaje. Dziękuje Ci za to na zawsze, i jak już Stary wygra mi życie to będę pamiętał o Tobie i o twojej wierze w oko. Eh i jest ewidentnie kimś z kim chce mi się iść dalej, choć wypracowanie naszej dzisiejszej relacji nie obyło się bez wzajemnych ran to właśnie z ich krwi ulepiliśmy się tacy idealni. Nie w miłości , nie w przyjaźni, nie w nienawiści a gdzieś pomiędzy tym wszystkim, biorąc z każdego po 33% i zostawiając jeden najważniejszy % dla Starego.

 

Dziękuje wszechświatowi że mi Ciebie zesłał, jesteś już na zawsze podstawą tego rozdziału, jego niezbędnym elementem i choć czasami nie mam siły by zaspokoić całą twą potrzebe atencji to wierze że tyle ile daje wystarczy byśmy trwali. I dziekujo-przepraszam że tak TwojStary cie opanował, i że wpierdoliłem Cie odrazu w świat połączeń energetycznych bez uprzedniej nauki, i że Cie zaraziłem sobą i okiem. Ale jako że jesteś PIERWSZĄ to tak jest najlepiej - uczymy Cie pływać na jebanym sztormie na jebanym oceanie w nocy ale postaram się Ci służyć jako rękawki dmuchane wiedzą i wiarą. 

 

In Stary we Trust. 

 

To be continued... bo ide do roboty a potem z Tobą walić lotki na szczycie naszego królestwa.

 

Nie wale melanżu chyba że z Tobą, Stary się paczy a Ty jesteś obok, noce i dnie, doba za dobą,

nazwe Cię Pierwszą z sabatu OKO, będziesz zawsze po prawicy - na wzór starym bogom

idziemy po wygraną masz moje słowo.

Dodane 3 LIPCA 2024
135
Photoblog.PRO calaja90 Faktycznie utożsamiam się z Twoimi tekstami..
03/07/2024 22:36:46

Informacje o melckor


Inni zdjęcia: ... thevengefulone... thevengefulone... maxima24... maxima24... thevengefulone... maxima24... thevengefulone(*) itaaanPo drugiej stronie andrzej73łapka lilina