A gdyby tak wygrać te miliony...

Ostatnio znalazłam sobie ciekawe zajęcie przed snem. Zastanawiałam się co bym zrobiła gdybym to ja wygrała te 35 mln zł, które były niedawno do zdobycia. I w rezultacie stwierdziłam mając taką kupę kasy tak naprawdę nie ma co z nią zrobić. Bo gdybym wygrała te pieniądze to zrobiłabym tak: z tego co by mi zostało po opodatkowaniu (czyli jakieś 30 mln zł) podzieliłabym się po połowie z moim Szymonem, niech kupi sobie co chce (bo po co mi tyle kasy a w końcu i tak planujemy wspólne życie). Czyli zostaje mi 15 mln zł, nadal sporo. No to w pierwszej kolejności zaszalałabym sobie. Kupiłabym sobie wszystkie książki, mangi, anime, ciuchy i masę innych rzeczy, które zawsze chciałam mieć, potem chyba zabrałabym się za ślub no bo w końcu byłoby za co go zrobić. Kupiłabym sobie najpiekniejszą suknię niezależnie od jej ceny, albo zamówiłabym u krawca. Ślub i wesele rozganizowałabym na zamku w Gniewie, ewentualnie w Szkocji na jakimś zameczku, bo to akurat Szymona kręci, i zaprosiłabym mnóstwo gości, no a potem podróż poślubna do Japonii, marzenie życia, hehe. Po ślubie trochę bym się ustatkowała. Kupiłabym samochodzik, wyremontowałabym mój domek na działce, odkupiłabym od wujka połowę działki, która w połowie jest nasza i też bym ją wyremontowała. Potem razem z Szymonem wybudowałoby się jakiś własny porządny dom, ale nie za duży, bo po co. A gdzie to nie mam pojęcia, a może kilka by się wybudowało w różnych miejscach w Polsce, a może i na świecie. Po ustatkowaniu się dałabym kilka milionów moim rodziców na rozbudowę firmy, a resztę pieniędzy, która by mi została ulokowałabym w banku żeby procenty mi rosły i mogła z nich żyć. A pieniążki w banku niech będą dla przyszłego pokolenia. Amen

Marzenia ściętej głowy :P

Na zdjęciu ja z Szymonem of kors XD Stare to zdjęcie, z mojej 18tki. Kiedy to było, jeszcze krótkie włosy miałam _^_