Cały Manfred :)
Zastanawiam się... Czy to jest normalne, żeby szukać pracy pół tygodnia przed chęcią wyjazdu, po drodze jechać do kuca, do Krakowa? I uczyć się biochemii już na zapas, tak o z nudów?
Ostatnio nachodzą mnie wizje idealnego przyszłego roku, który jest niemożliwy do zrealizowania. Bowiem marzy mi się pokój dla siebie we Wro, plączący się pomiędzy nogami studencki Border Collie, koń pod Wrocławiem, codzienne wyjazdy do niego razem z piesem, który mógłby się wyszaleć do woli i do tego zestawu Omega, którą bym przywiozła konia do Wro i codziennie mogłabym dojeżdżać do stajni...
Takie mam marzenie :)