Świadomość i dosadne czucie nadchodzącej wiosny bardzo mocno pobudza w ciele ośrodek odczuwania przyjemności, radości i wyzwala ogromne pokłady pozytywnego myślenia... ; )
Lubię, jak słonko grzeje mi twarz, obrzuca tymi swoimi wszędobylskimi promykami, sprawiając, że czuję się o 5 kg lżejsza, stając się tym samym kobietą-swoich-marzeń-o-wadze-o-której-marzę. Słomiany zapał na aktywność fizyczną (rooooower!) i niejedzenie śmieci uważam za obecny.
Pożywianie się serkiem wiejskim i przegryzanie świeżutkiej, chrupiącej marchewki dalej łechcze moje spragnione ciepła i porzucenia kurtki wewnętrzne ja. Marzy mi się sukienka, żadnych warstw, które mają chronić przed zimnem. No i moje włosy wreszcie będą mogły po prostu sobie być, a nie dusić się pod jarzmem gumki.
Szczęśliwie mi. Z wielu powodów. Spędziłam doskonały dzień we wspaniałym towarzystwie. Kochane pyszczki, dzięki którym nudny obowiązek zamienił się w magiczny czas. Dobrze bawić się w indian, pić herbaciane 'sake' i znów poczuć się jak beztroskie dziesięciolatki... ; )
Poza tym, świadomość, że prawie tydzień temu upłynęło nasze wspólne pół roku, wprawia mnie w euforyczny stan. Uwielbiam to, że jesteśmy razem, tak po prostu i dlatego, że inaczej nie potrafimy.
Dobrze mi z tym, że potrzebujemy siebie do tego, żeby normalnie funkcjonować. Żeby móc odczuwać prawdziwą radość. Kocham Cię bardzo, mój Mężczyzno! ; **
'Ludzie chcą usłyszeć wieści złe...' - niestety, drodzy Państwo, u mnie same dobre.
https://www.youtube.com/watch?v=Cjkbe7ErrhU
Pozwól sobie żyć i czuj, co to znaczy być szczęśliwym... :)