Kiedy czujesz lekkość i owocowy zapach upływających dni, wiesz dobrze, że jesteś w odpowiednim miejscu z ludźmi, którzy są właśnie tymi, co znaczą dla ciebie wszystko.
Herbata z imbirem, cytryną i pomarańczą skutecznie ociepla chłodny wizerunek zaskakująco wiosennej zimy. Spacer po mieście i czas spędzony z tatą są bezcenne i sprawiają, że na usta wraca uśmiech, bo kolejny aspekt twojego życia wskakuje na swoje miejsce.
Uwielbiam momenty takiej błahej, prostej szczęśliwości, dosłownie i przenośnie - ogólnopojętej. Dobrze wiedzieć, że realizowanie marzeń nie przeszkadza stąpać po ziemi mocno i stabilnie. Dziecięca naiwność i wiara w przysłowiowy łut szczęścia przeistoczyły się w twór najdoskonalszy, nazwany optymizmem.
Lepiej mi. Lepiej ze świadomością spokojnego, statecznego rozwoju sytuacji, która niekiedy zdaje się być doskonale zagraną humoreską, a jednak... A jednak jest rzeczywistością, realną, wyraźną i moją, w której dopuszczam się swawoli bycia sobą.
Lubię ten stan duchowej swobody, będąc jednocześnie tak mocno przywiązaną do ludzi, miejsc i emocji... Uświadamia mi to, jak mocno moje życie opiera się na przeciwnościach i paradoksach.
Ale co tam... Wcale mi to nie przeszkadza, dopóki mam Was wszystkich wokół siebie. A co z resztą? Nieważne, zawsze się jakaś znajdzie.
http://www.youtube.com/watch?v=h3pJZSTQqIg - play and read.