Dzisiaj mija rok.
A ja mam wrażenie jakby to było wczoraj. Kiedy zamykam oczy obrazy są wciąż bardzo żywe.
Czy to możliwe żeby tak bardzo pokochać jakieś stworzenie, że kiedy go zabranie serce rozpadło się na miliony kawałków i wciąż nie chciało się posklejać?
Przez ten rok wydarzyło się bardzo dużo. Ale ja już nie umiem zaangażować się w coś tak na 110%, całym sercem. Nie chce, boje się. Zaangażowanie za bardzo boli.
Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje pulsujący ból. Czas przemija nierówno raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży ale mimo to przemija.
Zakaz pamiętania, przy jednoczesnym lęku przed zapomnieniem.