retard nieczesany xD Jeden dzien samotnosci w domu xD Psychologia i administracja papa ;(
Notka dla odmiany o zanieczyszczeniach xD mam nadzieje ze zaden greenpeace czy greenday sie do mnie nie dowali xD
CHUJA! LINKA NIE BEDZIE!
Z dedykacją dla Kunegundy ;)
Na dnie tropikalnego lasu odpoczywa grupka spoconych wycieczkowiczów. W biurze turystycznym na innym kontynencie wykupili bilety i przyjechali tu spedzic egzotyczne "Wakacje nad Amazonką". Teraz gaszą pragnienie z plastikowej butelki z napojem gazowanym. Dźwigali go tyle godzin bo smakuje lepiej niż woda z błotnistego strumienia. Butelka krąży z rąk do rąk - trzeba wypić wszystko, bo ktoś zapodział zakrętkę.
Ocierają lepkie karki i czoła. Uspokajają oddechy. Niedługo znów ruszą w drogę.
Ich agresywny wyperfumowany zapach skrzywi kilka zwierzęcych nosów, ale dość prędko utonie w gnijącym powietrzu dżungli. Ślady ich stóp wkrótce podejdą wodą i rozpłyną się w błocie. Taka wizyta obcych jest w dżungli niezauważalny...
Chyba, że ktoś wypatrzy zakrętkę...
Plastikowa zakrętka od butelki po pepsi-coli ma rozmiar i kolor identyczny jak twarde owoce pewnego gatunku palmy. Z tego powodu zostaje połknięta przez tukana. Potem ptak zjada jeszcze to i owo, a następnie syty i zadowolony odlatuje na swoją ulubioną gałąź.
Tam, zamiast zwyczajnego trawienia, przeżywa kilka godzin straszliwych męczarni, kiedy zakrętka przedziera się przez jego wnętrzności prując je na krwawe szmaty.
W końcu tukan odbywa swój ostatni lot - spada z gałęzi na gnijące dno dżungli. Uderza o nie miękko, wydając ostatnie tchnienie.
-Piiigh...
Prawie natychmiast jego ciało dopadają różnorakie ścierwojady, w przeważającej liczbie robaki i mrówki. W ciągu kilku dni zostaje objedony do szkieletu. I zapomniany.
O tym, że żył tu kiedyś piękny tukan, świadczy juz tylko ogromny wielobarwny dziób porzucony w kupce pomiętych piór.
Obok - pośrodku garstki białych kostek - leży nakrętka pepsi-coli w koloże owocu pewnej palmy. Następne zwierze, które ją znajdzie i pożre, wyznaczy swoim truchłem kolejny punkt, do którego dotarła cywilizacja plastikowych torebek...
W tym samym czasie, wiele kilometrów dalej...
...w turkusowych falach Morza Karaibskiego śliczny żółw podpływa właśnie do plastikowej torebki, którą ktoś bezmyślnie cisnął do wody. Dla żółwia półprzezroczysta torebka unoszona odpływem wygląda jak smakowita meduza. Szkoda, że zółw nie ma przyzwoitego zmysłu smaku, pożre bowiem tę torebkę, a potem leniwie popłynie szukać kolejnych meduz.
Na razie nic mu nie będzie, bo to bardzo odporne zwierzę, ale po tygodniach bezskutecznego trawienia folii, żółw w końcu zdechnie. Powolnymi zakosami opadnie na dno i uderzy o nie lekko, wznosząc chmurkę złotego piasku - coś jak ostatnie podwodne tchnienie.
Wkrótce potem kraby i małe rybki-ścierwojady wyjedzą mu ze skorupy wszystko co miękkie i organiczne. Zrobią to metodycznie, ale bezrefleksyjnie - nie zdziwi ich, skąd w trzewiach żółwia wziął się otorbiony czop z resztkami wymiętoszonej torebki. Tak jak kilka dni wcześniej nie były zaskoczone, gdy inny żółw się... utopił.
Człowiek pewnie by się zastanawiał, jak to możliwe, że zółw morski zostaje topielcem. Niestety, świadkami takich scen nigdy nie są ludzie, tylko różne bezmyślne małe stworzonka. A one nam nie opowiedzą, że można się tak zaplątać w plastikową torbę po zakupach, że już nie można z niej wypłynąć, by zaczerpnąć powietrza.
-Bulb...
Użytkownik meffistoxiii
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.