W pracy była punktualnie, chyba nawet trochę wcześniej. Miała na sobie już służbowy fartuszek, buty na wysokim obcasie, aby podkreślić nogi, które w większej części były odkryte. Nie lubiła swoich włosów, więc postanowiła spleść je w dość luźny warkocz i właśnie to najbardziej zirytowało Alex, która niemalże od razu rozplątała rude kosmyki przyjaciółki i ułożyła po swojemu. Tak więc miedziane fale opadały teraz na smukłe ramiona szczęśliwej kelnerki. Teraz było jej wszystko jedno, nawet nie zwracała uwagi na zazdrosne koleżanki, ani na szatynkę, która próbowała dać jej jakieś wskazówki. Ona była zajęta czymś zupełnie innym.
Wzrok utkwiła na jednym ze stolików. Siedział przy nim szatyn o hipnotyzującym spojrzeniu w odcieniu jasnego fioletu. W pewnym momencie wstał, a ona aż drgnęła. Czyżby dostrzegł jak się w niego wpatruje? Podejdzie tu? Serce aż podskoczyło jej do gardła i na tą chwilę przestała oddychać. Wkrótce jednak się uspokoiła, puls wrócił do normy, a nogi przestały drżeć. Podniósł się tylko po to, aby uścisnąć dłoń wspólnika, wtedy na jego ustach zagościł ten czarujący uśmiech, który spowodował, że dziewczyna poczuła w brzuchu słodkie skurcze. W tym momencie również Alex wręczyła jej dwie karty dań i delikatnie popchnęła. Tak, nadeszła ta chwila, kiedy to miała się spotkać twarzą w twarz ze swoim pracodawcą.
Krokiem pełnym gracji podeszła do jego stolika i wręczyła obu mężczyznom menu. Na jej ustach gościł ciepły uśmiech, którym próbowała zatuszować swoje zdenerwowanie...chyba nie wyszło. Samuele zmierzył ją wzrokiem od samym butów po czubek rudej głowy, a jego twarz mówiła Od kiedy u mnie pracujesz?. Nie wiedziała tylko czy był to dobry znak, czy może wręcz przeciwnie. Wkrótce mogła przyjąć zamówienie i po dokładnym jego zapisaniu, udała się do kuchni.
Siedziała gdzieś w kącie, próbując się uspokoić. Niestety, seria relaksujących oddechów nie pomagała, a to nie było odpowiednie miejsce na jogę. Nie sądziła, że obsługiwanie stolika może być takie trudne i to jeszcze wtedy, kiedy siedzi przy nim mężczyzna będący w stanie rzucić na nią magiczne zaklęcie. Powinna przecież chodzić teraz jak w zaczarowanym transie, tym czasem miała wrażenie, że zaraz zejdzie na zawał serca.
Po dłuższym czasie na jej srebrnej tacy znajdywało się już zamówienie, więc spokojnie mogła je zanieść. Im bliżej była owego stolika, tym więcej otrzymywała pewności siebie, zaś gdy kładła przed mężczyznami talerze z jedzeniem, była już w stanie chociażby zacząć tańczyć. Kiedy już wszystko było na swoim miejscu, uśmiechnęła się subtelnie, zwracając całą swą uwagę na mężczyźnie o czarujących oczach.
- Czy mogłabym w czymś jeszcze pomóc? zapytała, patrząc na niego spod wachlarza gęstych rzęs. Jej wewnętrzna bogini po tym zdaniu zaczęła robić podwójne salto do tyłu, jednocześnie bijąc sobie brawa.
- Dziękuję, możesz odejść. Poproś Cinde, aby posprzątała stolik po kolacji odrzekł swoim jakże miękkim głosem, który wbił się w kruche serduszko rudowłosej, tym samym przebijając je niczym włócznia. Miała wrażenie, że zaraz się rozsypie niczym lustro na tysiące kawałków. W gardle poczuła uciążliwą gulę i próbując opanować emocję, odwróciła się na pięcie, po czym po prostu odeszła. Wszystko stało się jasne, Cinde była wysoką blondynką o zabójczych oczach i długich nogach. To było oczywiste, że do obsługiwania stoliku szefa nadawała się najlepiej. Ale co ona sobie obiecywała? Jakąś fantastyczną przygodę miłosną z własnym szefem? Była chyba bardziej żałosna niż myślała.
W hotelu pracowała jeszcze tylko kilka dni. Rozmowy z Alex pomagały jej jakoś się pozbierać i skleić złamane serduszko, jednak zamiast taśmy użyły plasteliny, która za każdym razem się puszczała, kiedy tylko rudowłosa widziała Samuela i to jego hipnotyzujące spojrzenie.
Po upływie tygodnia złożyła wymówienie, które rzekomo rozpatrywał sam właściciel hotelu, jednak nie za bardzo w to wierzyła.
I tak skończyła się kariera rudowłosej kelnerki, która dzięki tej pracy zrozumiała, żeby nie oceniać książki po okładce, nawet jeśli w ten sposób postępują inni. Zrozumiała, jak bardzo życie jest okrutne dla tych, co pragną chociaż odrobiny uczucia. A co najważniejsze, zrozumiała, że nigdy nie powinno się dać złapać w sidła fioletowej hipnozy, która dodaje pewności siebie, a następnie wypuszcza na głęboką wodę. Szkoda tylko, że rudowłosa nie potrafi pływać.
____
od autorki.
No i mamy drugą część.
Następne opowiadanie będzie podzielone prawdopodobnie na 3 części :) chyba że chcecie, abym wstawiła piosenkę xD
Liczę na Wasze opinie w komentarzach. No i miło by było, gdybyście przy okazji nie spamowali...
Do następnego.