Być jak ten potok...
Być jak woda w nim...
Dac sie poniesc bezwładnie pradowi... by poniosł mnie daleko stad... bede splywała w dol i jeszcze nizej i bedie mi dobrez bo kazda kropla w tym potoku to moi przyjaciele, ktorzy poplyna ze mna... ale czasem jest tak ze potok ma dwie drogi.. i jesli ja poplyne pierwsza to niestety czesc przyjaciol odejdzie bo poplynie z druga ale reszte wezme ze soba... i to oni beda ze mna zawsze... Gdy spadnie na nas deszcz to beda nowe osoby czasem dobre czasem zle... ale takie jest juz zycie... musimy to jakos przezyc... bo inaczej... zamienimy sie w kaluze a potem wyschniemy... i juz nas nie bedzie i nikt nas nie bedzie pamietal... a nikt tego chyba nie chce... wiec plyne tym potokiem w rytm fal ten szum... jest mi dobrze... bo to mnie uspokaja.... woda jest lodowata ale to tylko dlatego ze plyniemy z gory a tam jestesmy zimni oschli ale im blizej dolu jestesmy cieplejsi... otwarci na zmiany i na nowe doznania.. i to jest dobre... bo człowiek juz tak jest stworzony ze umie i musi sie przystosowac... sa odlamy ale nie mozemy miec im tego za zle.... oni chcieliby poprostu by ich zauwazono... pewnie mieli trudne zycie... ale to tak jak kazdy z nas tylko ze oni nie ukrywaja sie z tym walcza o swoje a inni uciekaja.. chowaja sie przed swiatem zakladaja maski... a co im to daje?? włansie nic.... płenta jest taka ze zycie to tylko zycie i cieszmy sie nim bo mamy tylko jedno... i robmy co nam sie podoba bo tylko raz to mozemy zrobic... a trzeba kozystac... bo nie wiemy kiedy jest koniec.........
A wtedy bedzie juz tylko spokój...