w domu, po pracy.
nie ma co ze sobą zrobić.
zostają myśli.
myśli właściwie o wszystkim.
o tym co było, co jest i co będzie.
dochodzisz do wniosku, że jesteś pośród innych i gówno znaczysz tak naprawde.
nic nie możesz zrobić, tylko stać.
gnębi cię to wszystko.
chcesz iść dalej, ale coś cię trzyma.
irytacja zachowań innych.
ludzie próbują ci wcisnąć na siłe inne myślenie.
próbują wcisnąć coś co nie miało miejsca.
dopowiadają sobie wiele słów, które nie zostały nigdy wypowiedziane.
przemoc psychiczna na porządku dziennym.
ty się męcz.
to cie kaleczy od środka, a ty?
ty, ulegasz.
jelesz łzy, trzymasz to dla siebie.
nie mówisz nikomu, żeby było ci lżej.
tylko powoli wszystko w tobie umiera z tego całego syfu.
ludzie grają.
udają dobrodusznych, miłych, że niby się zmienią ze złego na dobre.
gówno prawda.
z ludzi są świetni aktorzy.
wśród innych grają, bo przecież tak łatwiej.
wśród osób, które się zna jest się sobą.
staje się tym całym syfem, który się zostawia.
a to innych wykańcza.
ciebie to wykańcza.
a ty się nadal kaleczysz.
kaleczysz się myśląc, płacząc, trzymając to w sobie.
nagle w autobusie, w szkole, w pracy, w towarzystwie lejesz łzy.
nie masz pojęcia dlaczego.
a to to wszystko co ci utknęło w głowie.
to to wszystko tak męczy.
a ty się męcz i płacz.
dla innych gówno znaczysz.
płacz, męcz się, giń i nie pokazuj swojej obecności.
psychika cierpi, fizyczność cierpi.
a inni w głowach tylko mają to aby cie nadal niszczyć od środka.
bo tak najprościej.
człowiek jest istotą lichą.
tak naprawdę wszystko w jakimś stopniu na niego wpływa.
a ty stoisz na środku i nie wiesz co ze sobą zrobić.
to wszystko cie zżera.
psychiko giń, fizyczności gnij.