Światełko w tunelu coraz większe, a z dnia na dzień coraz lepiej. :) Ale ciii.. nie zapeszam. :)
Już 3 punkcje, a krew dalej się zbiera, ugh. W czwartek chyba będę musiała zawitać znowu do chirurga. Najgorsze jest to czekanie. Ludzie marudzący w poczekalniach. Jak na razie mój rekord czasowy to czekanie dwie godziny na zdjęcie i potem kolejne dwie na zabieg, który trwał dosłownie 5 minut. Ale cóż. Żeby kózka nie skakała, to nie miałaby teraz problemów.
Jutro wracam do szkoły, ale tylko na tydzień. Nadrobić wszystkie zaległości, napisać potrzebne sprawdziany. Nazbierało się przez dwa tygodnie. Oby nauczyciele byli rozsądni i nie krzyczeli za spóźnienia na każdej lekcji, bo zanim się doczłapie z piętra na piętro to trochę zejdzie.. :D I wreszcie zobaczę Misiaków. Stęskniłam się już za niektórymi mordkami. :)
Za tydzień do szpitala. Powoli zaczynam się bać, bo nie wiem czego mam się spodziewać. Najchętniej poczekałabym, aż samo się wyleczy. :) Problem w tym, że samo nic się nie zrobi. :)