Cóż... mija kolejny rok mojego życia. Krótko podsumowując:

Najlepszy rok jeśli chodzi o cele zawodowe i sportowe. Satysfakcjonująca i lubiana praca, forma życia, zawody kulturystyczne. Chyba mogę śmiało powiedzieć, że gdyby nie pasja to bym dzisiaj nie pisał tej notki...

Najgorszy rok jeśli chodzi o sprawy najważniejsze. Przeżyty bez kobiety z którą planowałem życie, która jest moją największą miłością i o której myśle każdego dnia. Biję się z myślami czy walczyć czy nie zakłócać spokoju... Biję się z myślami czy jestem w jej sercu czy jestem znienawidzony. Ale czuję, że tak jak patrzyliśmy na siebie my, nie spojrzy już na nikogo ani ona, ani ja. To było magiczne.

Chcę też wspomnieć, że uwierzyć w szczęście a być szczęśliwym to dwie różne rzeczy. Uwierzyłem w lipcu, najlepszym miesiącu tego roku. Dosyć, że lato, słońce, plaża (będąc tam i tak za każdym razem myślałem o Ustroniu czy Chorwacji z nią.) czyli to co zawsze lubiłem to jeszcze nadzieja na szczęście i brak łez przez jakiś czas dzięki innej dziewczynie. Chciałem być szczęśliwy, chciałem spróbować, oddałem się w 100 %, ale odeszła. Wiem dlaczego i to szanuję choć zrobiła to w podły sposób. Jednak tak jak przy N. nie czułem się nigdy bo tylko przy niej moge się tak czuć. Tylko przy niej byłem szczęśliwym człowiekiem. To ma tak ogromny wpływ na moje życie i pochłania tyle myśli, że przestało mi zależeć w większym stopniu na wszystkim innym dookoła...

Jeśli mogę sobie czegoś życzyć na rok 2016 to proszę, bym poczuł się tak jak czułem się przy niej jeszcze chociaż raz. A później mogę nawet umrzeć...

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.