Śniadanie.. chciałam zrobić mu śniadanie. Przybrałam wielki uśmieszek, kiedy pomyślałam, że będzie to boczek i jajka. Jeszcze większy, diabelski uśmieszek rozbłysł, kiedy przypomniałam sobie co z tego mogłoby wyniknąć- jeżeli dobrze pamiętam naszą historie i to, co boczek zrobił z Justinem.. nieważne.
Kto by pomyślał? Boczek.. afrodyzjak przepełniony cholesterolem.. huh.Świetnie dla Cooch- źle, źle, źle dla tętnic. Ale czekaj, jeśli dużo ćwiczeń pomaga z tym całym gównem z cholesterolem, to ćwiczenia dla Cooch pomogły by tutaj z ryzykiem zatkania tętnic?
Cooch dała mi dwa kciuki do góry za moje rozumowanie. Ale oczywiście, będzie małą dziwką.
Wzruszyłam ramionami i nałożyłam na siebie kołdrę, by iść wreszcie zacząć robić to śniadanie- bo droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek- ale wtedy nagle drzwi otworzyły się i wyszedł z nich Justin. Był całkowicie ubrany i wyglądał jak czysty seks, nawet z niewielkimi cieniami pod oczami. Chyba musiałam go za długo trzymać w nocy. Moja wewnętrzna dziwka zachichotała jak niewinna uczennica. Całkowita sprzeczność, wiem.
-Dzień dobry - usmiechnełam się nieśmiało, nie mając pewności czy on nadal czuł to samo co sprzed kilku godzin.
-Dzień dobry- opowiedział, jednak jego ton głosu był ciut bardziej ponury niż się spodziewałam. Spuścił oczy na swoją klatke piersiową i poprawił swój krawat, mimo, że wyglądał perfekcyjnie, jak zwykle. Miałam wrażenie, że on po prostu nie chciał na mnie spojrzeć.
Och cholera. Ok, nie było powodów do paniki. Może on po prostu myślał tak samo jak ja kiedyś i nie widział jaka będzie moja poranna reakcja. Łatwo to ustalić....
-Więc, um...Idziesz do pracy?- zapytałam, bo nie byłam pewna jak zacząć.
-Tak. Wczoraj opuscilismy spotkanie w pośpiechu, więc nie miałem czasu na porozmawianie z potencjalnymi klientami czy członkami zarządu. Muszę coś jeszcze skontrolować.- opowiedział, biorąc ręce z krawatu i poprawiając sobie rękawy.
-Och. Przepraszam za to. - powiedziałam, czując wyrzuty sumienia. - Znajdziemy trochę czasu, by porozmawiać?
-Nie musisz, naprawdę- opowiedział, wzruszając ramionami - Wiem już wszystko co powinienem. A rozwiązanie jest proste.
Cóż, to mnie wkurzyło. Jak on śmie przypuszczać, że wie o czym myślę? A jakie rozwiązanie? Jakiś problem?Jeśli chodziło o mnie, wszystko było idealnie.
Justin podszedł do łóżka i wyciągnął z kieszeni złożony papier. Otworzył go....a potem rozerwał na pół.
-Idź do swojej matki i ojca. Oni potrzebują cię bardziej niż ja. - powiedział i położył obie połówki na łózku obok mnie.
Kiedy spojrzałam na dół, na papier, on odwrócił się do mnie plecami i ruszył do drzwi. Nie trzeba było długo myśleć, aby uświadomić sobie, że papier, które rozerwał to była nasza umowa. Która trzymała mnie przy mężczyźnie, którego kochałam, teraz nadawała się tylko do recyklingu.
-Justin, ja...-zaczęłam, ale mi przerwał.
-Muszę iść.- powiedział, zatrzymując się przy drzwiach plecami do mnie. - Ty też powinnaś.
Po tym, otworzył drzwi i po prostu wyszedł.
-Oni potrzebują cię bardziej niż ja - jego słowa były niemal ogłuszające, kiedy dzwoniły mi w uszach.
Moje serce, które szalało, przyprawiając o zawroty głowy kilka sekund wcześniej, teraz prawdopodobnie wyglądało jak tamten papier - zniszczony, rozerwany na dwa kawałki....
-Ale....ja też cię kocham - wyszeptałam do pustego pokoju. Ale nie mogłam pozwolić mu odejść, nie słysząc przynajmniej słowa.
Wyskoczyłam z łóżka, aby pobiec za nim, ale kiedy przeszedł mnie dreszcz z powodu zimnego powietrza, zdałam sobie sprawę, że wciąż byłam naga. Wiedząc, że prawdopodobnie w domu jest ktoś z pomocy Justina, nie mogłam tam tak wyjść. Więc, złapałam jedną z jego koszulek i rzuciłam sobie przez głowe, biegnąc do drzwi na długi korytarz. Niemal spadłam głową w dół schodów, ale jakoś udało mi się utrzymać Szarpnęłam drzwi i otworzyłam usta, by zacząć coś krzyczeć.. ale w tym samym momencie zobaczyłam koniec limuzyny, znikający za zakrętem.
Za późno. Już go nie było. A ja.. zostałam sama.
PRZEPRASZAM!!
chyba się do tego nie nadaje :c
ale......JUSTIN, CO TY ODPIERDALASZ?!?!?!?!?!?!? UGHHHHH
FOLLOWNIJCIE BELLE I JUSTINA I RYANA I JASMINE ! :
przepraszam za błedy!!!!!
ASK - PYTAJCIE :)