photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 13 CZERWCA 2013

rozdział 15

JUSTIN

-Nie mogę odwrócić przeszlości. Nie mogę jej zmienić. I to mnie zabija...-mogłem usłyszeć jak mój głos się załamywał od emocjonalnego kotłowania się emocji w środku. Starałem się nad nim panować, ale kiedy spojrzałem na nią. Leżała tam na schodach z podwiniętą sukienką.. Jak ja jej mogłem zrobić coś takiego? Obiecałem sobie, żeby już nigdy jej tak nie traktować, ale moje słowo znaczyło gówno, nawet dla samego siebie. Przebiegłem dłońmi po twarzy, warcząc z frustracji. Nie mówienie Isabelli o tym co wiedziałem, było równoznaczne z tym, że ją zmusiłem, doprowadzając do tego momentu. Nie mogłem wytrzymać tego dłużej. Musiało to ze mnie wyjść. Musiałem oczyścić ten sekret, ponieważ jeśli bym tego nie zrobił to przekroczyłbym cienką linię szaleństwa i przegięcia, a rzeczy pomiędzy nami mogłyby się pogorszyć.

 Po prostu powiedz te cholerne słowa Justin!

-Ja wiem Isabello.Wiem o twojej matce, wiem ze to jest powód dlaczego to zrobiłaś. Nie chce cie już więcej pieprzyc, ponieważ... to nie było prawidłowe. Nie chce cię więcej pieprzyc, ponieważ gdzieś wzdłuż tej drogi stało się to nie do pomyślenia-powiedziałem wyrzucając ręce w powietrze-Jezus.. Zakochałem się w Tobie. Jesteś zadowolona? Teraz już wiesz. Ku zaskoczeniu to nigdy nie chodziło o nią. Zawsze byłaś ty.

Tak, zrobiłem to. Powiedziałem jej wszystko.

 Po prostu na mnie popatrzyła, oszołomiona. I.. wszystko co moglem zrobić to usiąść i poczekać na powolną śmierć, ale nie teraz i nie tutaj. Mogła znaleźć mnie, jak będzie gotowa i poczuje się znacznie lepiej, kiedy zrobi to w naszym pokoju. Przynajmniej pod względem bezpieczeństwa w czterech ścianach będzie lepiej, jeżeli nie zechce mnie zrzucić z tych cholernych schodów. Opuściłem ręce z porażką i rozpocząłem długą drogę na piętro. Moje nogi były ciężkie, moje stopy jak klocki z cementu, kiedy wziąłem pierwszy krok, chcąc stąd odejść. Wszystko we mnie krzyczało, żeby pójść w inny kierunek, wziąć ją w ramiona i uciec, jak szalony mężczyzna. Wziąć ją z dala od tego wszystkiego... Gdzieś, gdzie świat zewnętrzny nie mógłby już w nas ingerować. To był ten marzyciel we mnie. Realista.. wiedział, że nie może ukryć jej przed tym gównem. Z każdym krokiem kiedy szedłem korytarzem prowadzącym do naszego pokoju czas zdawał się wydłużać, ale w końcu się udało.Pchając ołowiane pokrętła, otworzyłem miejsce, gdzie pierwszy raz skonsumowaliśmy naszą relację. Nawet musiałem z tego wyszydzić. Skonsumowaliśmy...to słowo brzmi za czysto, z tym co faktycznie się wydarzyło.Bardziej.. popełniłem błąd od samego cholernego początku. Zdjąłem kurtkę i rzuciłem ją na ziemie jakby była szmatką, zamiast drogą, na miarę dzieła kamizelką, którą byla. Miałem to w dupie. Miałem większe problemy w swoim życiu, niż czy moja kurteczka się pomnie czy nie. Problem numer jeden, posiadałem niewolnice seksu. Problem numer dwa, zakochałem się w tej niewolnicy seksu. Problem numer trzy, moja niewolnica seksu miała umierającą matkę, a ja ją trzymałem z dala od niej. Problem numer cztery, wiedziałem o tym wszystkim, a i tak dalej pieprzyłem ją na schodach jak jakiś cholerny zwierz.

Jakim ja pieprzonym dupkiem się stałem....

Chwyciłem swoja paczkę Marlboro, wyłożyłem się na kanapie i opadłem na poduszki. Płomień z mojej zapałki rozświetlił pomarańczowym światłem ciemny pokój, podpaliłem papierosa i po chwili wypuściłem z ust dym.Nikotyna uspokoiła mnie, a Jezu cholernie tego potrzebowałem. Byłem gotowy do wybuchu, gotowy do zburzenia domu, który moi rodzice zbudowali własnymi, gołymi rękami, dopóki nie zostałoby nic,  prócz sterty gruzu. Bo to było tym, w co zamieniało się moje życie.. w pieprzony gruz.

Zgasiłem papierosa i wyrzuciłem go, podciągając swój kretyński tyłek i ściągając z siebie resztę ciuchów. To było coś, czego potrzebowałem. Prysznic. Moje ubrania wyrzucałem za siebie idąc do łazienki, bo wciąż mnie nie interesowało gdzie wylądują. Wszedłem do środka, nawet nie interesując się światłem, bo w ogóle nie chciałem zobaczyć swojego odbicia w lustrze. Obrazy z tamtego dnia, kiedy ich przyłapałem, przypominały mi tylko jak ja i Jake Johnson byliśmy do siebie podobni i nie chciałem tego znowu widzieć.

Co do chuja było ze mną nie tak? Im więcej starałem się nie być nim, tym bardziej nim byłem. Przeleciałem ją na pieprzonych schodach. Przeleciałem ją bez żadnych emocji, nie dając jej żadnej przyjemności, przeleciałem ją i ją tam zostawiłem i to wszystko po tym co sobie obiecałem.

Kurwa.

Wszedłem pod prysznic, nie puszczając ciepłej wody, ponieważ lodowata woda dla chłopców nie była najprzyjemniejszą rzeczą, ale to było to, na co zasługiwałem. Wszystko czego chciałem, to było odpoczęcie do tego stopnia, żeby mieć nadzieje, by popaść w śpiączkę, w której nie czułbym bólu, który założył obóz w moim sercu. Ale to co chciałem i to co musiałem, to były kompletnie dwie różne rzeczy. Musiałem się zmierzyć z tym co zrobiłem. Musiałem stanąć przed Isabellą i wziąć to jak mężczyzna, przed tym jak skopie mi tyłem za wchodzenie w jej interesy. Musiałem spojrzeć jej w oczy i przeprosić za kradzież jej cnoty. Musiałem dać jej wolną rękę, by wyszła z mojego życia, bez nadzieji, że kiedykolwiek znów ją zobaczę. I musiałem poczuć się złamany po utracie jej.

Emocjonalnie i fizycznie wyczerpany, oparłem głowę o ścianę, używając ramię jako podpórkę, pozwalając zlatywać wodzie po moim ciele. Miałem nadzieję, że prysznic mógł zmyć brud, który parzył od wewnątrz, barwiąc moją duszę, ale to było po prostu nie możliwe, chyba, że znalazłbym sposób by wyciągnąć to wszystko na wierzch. Nawet mydło i woda nigdy by nie zrobiły takiego triku.

Jedyne co mogłem zobaczyć to sposób w jaki na mnie patrzyła, kiedy leżała na tych schodach. Sposób w jaki jej biodra się kołysały i sposób w jaki jej sukienką była podwinięta, ujawniając jej kremową gładkość między nogami. Jak miękka była jej skóra, kiedy nałożyłem jej naszyjnik. Jak ona smakowała, gdy ocierała się ustami o moje z wdzięcznością. I dalej mogłem ją czuć. Jezu, z samym wspomnieniem o tym, było mi ciężko. Chciałem, żeby rzeczy potoczyły się inaczej. Chciałem, żeby zamiast stać tam, tarzając się we własnym poczuciu winy, mogłem trzymać ją w swoich ramionach.

Ale ja to zrujnowałem. Zniszczyłem ją i zniszczyłem siebie.

W ciemności, mój zdezorientowany umysł rzeczywiście zaczął płatać mi figle. Przysięgam, że poczułem jej ręce, owijające się od tyłu wokół mojej klatki i delikatny pocałunek, który złożyła na środku moich pleców.Zacząłem świrować jeszcze bardziej, bo ogarnął mnie jej zapach, mocniejszy w gorącej parze, która unosiła się w pomieszczeniu. Mój penis naturalnie zareagował na jej obecność i zacząłem się zastanawiać ile potrwa czasu, zanim ja i on zapomnimy o niej.

-Proszę, odwróć się - mógłbym pomyśleć, że ona tam naprawdę stała, ale jej głos był tak cichy i niepewny. Przez to wiedziałem, że to musiało być tylko złudzenie, które stworzyłem sobie w głowie.

-Justin? Proszę.. nie możesz tak po prostu ode mnie ucieć, po zrzuceniu takiej bomby. To.. popieprzone.

Tak, to była faktycznie ona. Jedyny powód przez co mogłem pomyśleć, że to naprawdę była ona, było to, że prawdopodobnie złapałaby mojego penisa i wsadziła mi go w dupę, za mieszanie się w jej sprawy. Musiałem się z tym zmierzyć, bo przybiła mnie do muru. I zasługiwałem na wszystko co miała zamiar powiedzieć czy zrobić.

Powoli odwróciłem się, moje oczy w końcu dostosowały się do ciemności, ale nie było szans by zobaczyć ją całą, kiedy w łazience nie było żadnego źródła światła.

-Wiem, i naprawdę przep...

Nie dostałem nawet pozwolenia na dokończenie, kiedy poczułem jak przycisnęła swoje ciało do mojego i...zabijcie mnie...była naga. Myślę, że po tym co zrobiłem, mogłem spodziewać się wszystkiego, ale na pewno nie pocałunku. Jej usta pieściły moje : delikatnie, wrażliwie...nie-kurwa-wiarygodnie. To był najsłodszy pocałunek, którego byłem odbiorcą.

Wplotłem palce w jej włosy, jeszcze bardziej ją do siebie przybliżając i zapamiętując jak ona smakowała, jak dotykała i jak pachniała.. bo nie mogłem przewidzieć, czy kiedykolwiek będę znów miał taką szansę.

Cholera, kochałem ją.

Jej ręce były na całym moim ciele, naciskając na moje plecy, ramiona, brzuch....to było jakby zostawiała trwałe wrażenie drgania wszędzie gdzie mnie dotknęła. Próbowała jeszcze bardziej się przybliżyć i gdyby to było możliwe otworzyłbym moja cholerną klatkę i wpuścił ją do środka, zamykając ją i już zostawiając tam na zawsze.

Popieprzone było tylko to, że nie widziałem dlaczego to robiła.

A potem przerwała pocałunek. Czułem jak jej piersi unosiły się i opadały, słyszałem jej ciężki oddech, który przyśpieszył kiedy poczuła ciepło z mojej mokrej skóry.

Położyła głowę na miejscu tuż nad moim sercem.

-Kochajmy się, Justin. Tylko raz... pokaż mi, jak to jest być kochanym.. przez ciebie.

Wiedziałem, że powinienem odmówić, ale gdzieś w środku, byłem słabym człowiekiem, ale tylko dla niej. A ja chciałem, żeby dowiedziała się, że to co mówiłem było prawdą. Zwłaszcza po tym, co jej zrobiłem, co ja zrobiłem jej na pieprzonych schodach. Ale nie pod cholernym prysznicem, gdzie nie mogłem zobaczyć nawet jej twarzy.

-->

Informacje o mdbtlumaczenie


Inni zdjęcia: Breslau purpleblaackgeopark Mikuczyce paulsa34geopark paulsa3401.04 tezawszezleTitle quenBoeing 737 stojący na płycie bluebird11To nie Prima Aprilis elmar:) dorcia2700Popołudniowa sjesta,,, halinamWietrzny dzień nad jeziorem andrzej73