Chciałam, żeby mnie pragnął, nie ją. Chciałam, żeby mnie pieprzył, nie ją. Chciałam, żeby mnie kochał, nie ją.
Miałam.. urojenia. On.. nie oddał pocałunku.
-Zostaw mnie - jego głos był dziwnie spokojny, niewzruszony, jakby zrezygnował.
Samochód się zatrzymał, a ja po prostu na niego patrzyłam. Drzwi od samochodu się otworzyły i Riley stał tam z parasolem, czekając aż wyjdziemy.
W końcu zeszłam z jego kolan, przechodząc obok Riley'a, nie chciałam tego zasranego parasola. Chciałam poczuć deszcz na sobie, przynajmniej coś poczuję. Ruszyłam w kierunku drzwi i weszłam do środka ciemnego domu, a zaraz za mną Justin.
Miałam jeszcze jednego asa w rękawie.
-Może nie chcesz mnie pieprzyć - powiedziałam, wchodząc po schodach w mojej całkowicie zrujnowanej sukni - Ale pół tuzina mężczyzn na tym przyjęciu chciało to zrobić.
Podobnie jak grzmoty na niebie, ręka Justina wystrzeliła do przodu łapiąc mnie za kostkę, powodując że prawię straciłam równowagę. Złapał mnie zanim uderzyłam się w głowę, i położył mnie na schodach, pod sobą, kiedy uniósł się nade mną. Jego twarz była ciemna, dopuki światło pochodzące od pioruna go nie rozświetliło.
-Chcesz się pieprzyć? - jego głos był zimny i szorstki, kiedy pociągnął moją suknię wokół talii - Będę cię pieprzył - minęło chyba pół sekundy, a zsunął swoje spodnie. Przez tą cholerną sukienke na talii mało widziałam, a nawet jeśli bym widziała, to byłam skupiona na rysach jego twarzy. Jednym szybkim, bezwzględnym ruchem, wszedł we mnie.
Nie było delikatnie, nie było wolno, nie było zmysłowo. Jednak, to było wszystko, czego chciałam, mimo że nie było przyjemnie, przynajmniej mnie nie ignorował.
Justin wbijał się we mnie szybko i wściekle, a ja wbiłam paznokcie w jego plecy, biorąc od niego to, co mi dawał. Ukrył twarz w moim ramieniu, nieustannie pieprząc mnie. Nie dawał mi tej satysfakcji, bym mogła patrzeć mu oczy. Nie było sposobu, bym wiedziała o czym myśli.
-Nie waż się o niej myśleć! - powiedziałam - Nie waż się kurwa myślec o niej, kiedy jesteś we mnie!
Słychać było tylko jego ciężki oddech, kiedy pieprzył mnie mocno i bez emocji, z wyjątkiem złości. Za oknem znowu błysnęło. To było poetyckie, odzwierciedlało aktualny nastrój Justina. Te krótkie przebłyski rzucały cień naszych splecionych ciał ze sobą, jeny byliśmy tacy puści.. Tworzyliśmy sztucznie szczęśliwą parę, namiętnie zakochaną, a tak na prawdę, nic z tego nie było prawdziwe. A to nie było to, czego chciałam. Chciałam, żeby to było prawdziwe, żeby mogła tego 'dotknąć', i nie zniknie kiedy nastanie ciemność.
Justin doszedł, jego ciało się zachwiało, a on spuścił się do końca we mnie, wypuszczając z siebie ryk. Przytuliłam się do niego, nie chcąc go puszczać, bo wiedziałam, że zmusiłam go do tego, by zrobił coś, czego tak na prawdę nie chciał. Wszystko co czułam w tym momencie, to ciepło przygniatającego mnie ciała Justina. Szybkie bicie mojego serca, wgniatające się krawędzie schodów w moje plecy, z pewnością nie były zimne, kiedy przedostał się do mojego serca, a łzy wypłynęły z moich oczu.
Chciał mnie odesłać. Byłam tego pewna.
Kiedy skończył, wyrwał się z mojego objęcia, a następnie starał się ubrać spowrotem. Jego ruchy były bardziej wyrafinowane. A ja byłam w tej samej pozycji, nieruchoma, otępiała i patrzyłam na niego.
-Nie mogę robić więcej tego, co właśnie zrobiłem. Nie mogę. To mnie zabija.. - głoś Justina ucichał, aż westchnął i spojrzał na mnie. Jego twarz była wypełniona bólem, włosy rozczochrane, tak jak jego ubrania. Widziałam go wyraźnie. Wyglądał jak zraniony.. czułam to - Wiem Isabela.. Wiem o twojej mamie, i wiem że to jest właśnie powód, dla którego tutaj jestes, i dlaczego to robisz. Nie chcę się pieprzyć, bo.. bo to nie w porządku. Nie chciałem.. pieprzyc cię w ogóle, bo.. gdzies po drodze to zrobiło się nie do pomyślenia - powiedział z niedowierzaniem, unosząc ręcę w powietrzy - Jezu i.. zakochałem się w tobie. Szczęśliwa? Teraz juz wiesz. Nigdy nie myslałem o niej więcej, odkąd się zjawiłaś. Zawsze myślałem tylko o tobie.
Nie czekał nawet, aż odpowiem. Prawdę mówiąc nie wiedziałam, co powiedzieć, nawet jakby zaczekał. Ręce mu opadły z rozpaczy, wstał i ruszył schodami do góry, przeklinając po drodze.
Co.. ja.. do cholery.. zrobiłam? Jak mogłam to naprawić?
Dobra, więc jest. Na starcie chcę Was strasznie przeprosić. W zeszłym tygodniu w ogóle mnie nie było w domu, bo byłam na wycieczce. Kiedy wróciłam niestety się rozchorowałam i nie miałam zbytnio siły żeby przetłumaczyć. Kiedy już znalazłam siłę ciągle narzekaliście, że kiedy nowy, kiedy następny, za ile. Serio nie miałam siły, okej? Napisałam dzisiaj, że będzie między 20, a 22. Niestety nieprzewidziałam tego, że nie będzie mnie w domu. Jak to jest, niektórych rzeczy nie można zaplanowac na prawda? Więc proszę uszanujcie mnie. Nie wyliczajcie mi co do minuty, bo to nie jest fajne, kiedy sama na siebie jestem zła, że nie dotrzymałam słowa. Na prawdę mega, mega, mega WAS PRZEPRASZAM. KOCHAM WAS, DZIĘKUJĘ, ŻE POCZEKALIŚCIE.
Chciałam jeszcze zapytać, czy ktoś by chciał być Jasmine i Ryanem na tt? Bo nasza kochana Bella i Justin chcieliby towarzystwa :) Więc jakby co w komentarzach, lub u mnie na gadu :)
FOLLOWNIJCIE BELLE I JUSTINA I RYANA I JASMINE ! :
@MdbRyanPL
@MdbJasminePL
A ogólnie jak rozdział? komentujcie, komentujcie. :*
ASK - PYTAJCIE :)