W niedziele, tj pierszy dzien świat, wstałem wczesnie rano kiedy to wszyscy jeszcze smacznie spali i udalem sie w plener. Zimno bylo jak jasna cholera ;/ Ptaki śpiewały jak oszalałe, krzyczaly aż. Gdy wstało słonce gonilem jakas babcie ktora mi ucielka z kadru, a potem sarenki ktore ciagle mi uciekaly. Ostatecznie sarenki wygraly wbiegając w las :P
Pozdrawiam serdecznie i miło ;)
ps. Sigur Rós
i troche spóźniona gra na wielkanoc ;)