Czy moge być normalna?
Czy istnieje jeszcze jakiś cień nadzieji dla mnie?
Przez ostatnie dni czuje, na prawdę czuje że to nie jest miejsce w którym powinnam być.
Jestem tu przypadkiem.
Trwam w tym na siłe.
Zaprzeczam sobie i wszystkiemu w koło.
Pozwalam sobie wmawiać że jestem taka jak oni.
Ale tak dobrze odnajduje sie w tym normalnym świecie przez ostatnie dni..
Nawet myśl o powrocie do moich przyjaciół...
Nawet to mnie przerasta.
Jutro koncert. Będą tam wszyscy moi wrogowie.
Nie chce tam iść.
Nie pasuje do tego świata, do tej muzyki, do ludzi.
NIE.
Ale pewnie pójde, wbrew sobie.
Myśl o spędzeniu kolejnej soboty w domu i myśleniu mnie przeraża,
Ocipieje.
Ja wiem że jestem zniewolona.
Ale do jakiego stopnia, to dopiero ma sie okazać...