W chwili między pacjentem, a przerwaną rozmową może spróbuję coś ciekawego naskrobać. Najciekawsze przemyslenia są właśnie w sesyjnym okresie. Albo tylko mnie się wydają interesujące, wszystko, byle nie papka, którą cisnę sobie do mózgu, a która kontynuuje wyciekanie mi uszami.
Burza zostawiła mi brud na oknach i paranormalną lodówkę.
Właściwie dlaczego wciąż i wciąż upieramy się przy tym, że ludzie nas zawodzą? Tak strasznie ranią, rozczarowują i dziobią nożem po plecach. A może to była tylko nasza egoistyczna wizja tej osoby, która to nas tak okropnie zawiodła? Idealny twór nadprzyrodzony, który tylko postępował zgodnie ze sobą. I cały ten święty miraż opadł z cichym plaskiem. Bo my wcale nie chcemy tej osoby, taką jaka ona jest. My chcemy, żeby ona była taką osobą, jaką sobie w głowie wymyśliliśmy.
Łapie się tak głupio często na byciu niezadowoloną z tego, że ktoś okazał się nie taki, jaki myślałam. A kto jak kto, ale ja akurat nie cierpię na brak wyobraźni.
Uwolnię się kiedyś z tego kieratu pozorów i wzlecę wysoko po ogóle zrozumienie.
Amen.
Tylko obserwowani przez użytkownika mcccartney
mogą komentować na tym fotoblogu.