Dzisiejszy dzień
dzień jak dzień
w sumie to straszne jak te dni przelatują
Gdyby mi zostało 5 dni życia
To ten dzień byłby piękny, widziałabym w nim same zalety
Już jedną wielką zaletą, jest to że wogóle miałam szansę go przeżyc
Czy to doceniam?
Średnio
No dobra, czasami cieszę sie byle czym
Czasami jaram sie tym, że mogę sobie isc bez celu z kimś kogo lubię, że mogę gadac od rzeczy itd.
ale to tylko czasami
A najczęsciej to marudzę, tak sama sobie
Że jest za zimno, a może jednak za duszno, że nie smakuje mi ten makaron, że ten nauczyciel jest głupi, że ten chłopak mnie nie kocha, że jestem gruba (a mogłabym poprostu sobie powiedziec; dobra jesteś gruba, ona jest chuda, ten jest rudy, a to dziecko ma niebieskie włosy - każdy jest jakiś), że jestem samotna, że nikt mnie lubi, że w książkach jest lepiej i wgl jest bleee
A wcale kurwa nie jest źle
co z tego, że za dużo klnę, że jestem zbyt melancholijna, że mam słomiany zapał, że wyobrażam sobie o wieeeelee za dużo. Co z tego, że nie jestem piękna, zgrabna i powabna. Co z tego,że nie umiem zrobic kopyrtka (wiem - to jest żałosne), że oglądam za duzo meczów, że za bardzo lubię pochwały i że jestem zazdrosna. I co z tego, że moje życie nawet w 1% nie jest idealne, skoro JEST.
Mam szansę, codziennie ją mam. Co dzień mogę zacząc od początku. I to jest piękne. Codziennie mogę przeżyc coś fantastycznego, oraz oczywiście coś strasznego. Mogę obejrzec mecz, w którym wygra moja drużyna (btw. Man Utd Chelsea 1 2 ), mogę się pośmiac z jakiś tylko niektórym znanym śmiesznostek, mogę sobie potańczyc w rytm mało trendi piosenek, moge pomarzyc sobie o nierealnych sytuacjach, ktore może jednak... Mogę życ, mogę czuc jak słońce ogrzewa moją twarz, mogę czuc jak gorące łzy płyną mi po policzku oraz mogę wierzyc, że każdy dzień przybliża mnie do tego jedynego - najlepszego w moim życiu.
Robią zdjęcia alpinistom z samego szczytu góry. Uśmiechają się pełni zachwytu triumfujący. Nie robią zdjęć po drodze, ponieważ kto chce pamiętać resztę? Popychamy się do przodu, ponieważ musimy, a nie dlatego, że to lubimy. Niepowstrzymana wspinaczka, ból i udręka wkraczania na następny poziom - nikt nie robi temu zdjęć. Nikt nie chce pamiętać. Chcemy pamiętać jedynie widok ze szczytu. Ten zapierający dech w piersiach moment na skraju świata. Po to się wciąż wspinamy. To jest warte bólu. I to właśnie ta szalona część.
a jeżeli ktoś o tym nie wie
to
chelsea wygrała z man utd