Zastanawia mnie dlaczego tyle ludzi wokół nas jest aż tak dwulicowa i fałszywa? Przy nas udają naszych dobrych kumpli, na których możemy niby polegać, a jak tylko się odwrócimy to potrafią obrzucić mięsem bardziej niż najgorszy wróg.. Dlaczego nie stać ich na powiedzenie prawdy prosto w twarz tylko ewentualne anonimowe opinie wystawiane na publike?
Czy na pawdę tak "wysoko" siebie cenią?
Czy na prawdę ich teroretyczne życie jest aż tak nudne, że muszą wpraszać się do życia innych?
Czy na prawdę zazdrość zaślepia ich aż na tyle, że nie mogą własnymi siłami spróbować utworzyć w swoim życiu coś, z czego będą dumni?
Skoro zazdroszczą udanego związku, dobrej przyjaźni czy odwagi w byciu sobą, dlaczego nie postarają się o to we własnym życiu tylko obgadują i próbują za wszelką cenę zniszczyć to, co sam zbudowaleś? Bo tak łatwiej? Zapewne i łatwiej, ale jak daleko tą drogą zajdą?
Z własnego doświadczenia wiem, że 'chętniej' nagadują na nas nasi 'koledzy/koleżanki' niż nieprzyjaciele...
Niech pozatruwają się własnym jadem, a nasze życie zostawią po prostu nam ...