Udało mi się coś wyskrobać ... źle się czuje, masa nauki, a już nie wyrabiam .. :<
Zasnęłam. Nie wiem ile jeszcze spałam, ale nie chciałam się budzić, było mi wspaniale. Czułam się jak w domu. Potrzebowałam tego, doskonale to wiedziałam. Leniwie otworzyłam powieki i spojrzałam w sufit, na szyji czułam ciepły oddech, lekko się uśmiechnęłam pod nosem. Odwróciłam głowę i moim oczom z powrotem ukazał się piękny widok, dołeczki miał zapadnięte, był cały opanowany, beztroski jak małe dziecko. Nie chciałam go budzić, ale pragnęłam wtulić się w jego ramiona i zostać tam na zawsze, by nasze ciała były jednością. Niestety, moimi ramionami go obudziłam. Leniwie przetarł oczy i spojrzał na mnie swoim zniewalającym uśmiechem. Przytulił mnie mocniej i tak leżeliśmy długo w ciszy.
*
Dzisiaj jestem umówiona z panem czarnookim, pierwsza randka ! Z tego co się dowiedziałam, miał przede mna jedną kobietę mamę. Nikogo nie potrzebował, nie czuł chęci bycia z kimś związany, liczyło się dla niego tylko dobre wykształcenie, praca. Jego tata zostawił ich jak był mały, regularnie płacił na niego alimenty, ale chciał zapomnieć o błędzie, który stworzył. Zostało mu to w psychice wiedziałam o tym, często pytał mnie jak to jest mieć dwójkę rodziców, obiecałam, że kiedyś i on będzie miał takiego tate jak ja. Ubrałam się w czerwoną sukienkę, do kolan z dużym dekoltem. Pozwoliłam by włosy opadały mi lekko na ramiona. Zrobiłam szybki make-up z dodatkiem czerwonych ust i byłam gotowa 30 minut przed czasem. Stwierdziłam, że na rozluźnienie wypije chociażby jeden kieliszek szampana, za nas, za mnie. Doznaje w życiu czegoś nowego, czegoś co pragnęłam. Opróżniłam cały kieliszek, gdy usłyszałam pukanie do drzwi, z radością otworzyłam mojemu ukochanemu drzwi i wtuliłam w jego silne ramiona. Był dla mnie największym szczęściem. Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce, oznajmił mi, że chce sobie wypić i jego brat zawiezie i odwiezie nas prosto z restauracji. Nie przeszkadzało mi to, ważne żebym była koło niego, reszta świata nie liczyła się dla mnie. Przy samochodzie stał wysoki mężczyzna w garniturze, w jego oczach widziałam iskierki radości. A no tak zapomniałam mój ukochany czarnooki nazywa się Steffan. Imię mojego dziadka, którego straciłam rok temu, codziennie mi go brakuje, ale wiem że czuwa nade mną z góry i czeka cierpliwie, aż nadejdzie mój czas. Babcia po jego śmierci, nie potrafiła sobie poradzić, nie miała dla kogo żyć i popełniła samobójstwo zostawiając zaadresowany list do mnie. Była ze mnie dumna, napisała, że ucieka do swojej miłości życia, bez której nie potrafi funkcjonować. Weszliśmy do ekskluzywnej restauracji, nasz stolik znajdował się na tarasie, jako jedyny była tam piękna panorama na Berlin, który zachwycał mnie każdym dniem. Ustałam przy barierce, gdy Steffan rozmawiał z kelnerem podawajac mu nasze zamówienie. Zamknęłam oczy. Byłam wolna od wszystkich zmartwień, przykrych chwil. Zatracając się w myślach nad przyszłością, poczułam dłonie na biodrach i ciepły oddech na szyji, który przyprawił mnie o dreszcze.