kurdę. fajne było to halloween. ;)
dziękuję Aguś i jej bratu i całej reszcie {tej złej i dobrej}.
miało być samotnie. nie było. i dobrze.
czasem zmiana planu wychodzi na dobre.
jedno tylko żałuję: przegapiłam pięć wizyt straszydeł. {prócz jednej}
a cukierków nie było, bo babcia nie kupiła.
i biedna, musiała się męczyć z szukaniem czegokolwiek dla tych halloween'owców.
ale cóż. bywa;) widokiem przebierańców to już się nacieszyłam na osiedlu.;D
jak kochać to księcia, jak kraść to miliony.! ;*