Pierwszy turnus za mną. Męczący, bardzo. Ale za to pozostały miłe wspomnienia, niezywkli ludzie - w tym także "gwiazdy". :) Spotkanie ze znajomymi po 4 latach przerwy - tego trzeba mi było. Niezywkłe chwile. Dziękuję :)
Czasami zastanawiam się, które drzwi otworzyć. Powiesz: "Te, które zaprowadzą Cię tam gdzie chcesz pójść". Nie zawsze jest tak prosto. Często nie wiem co czeka na mnie po ich przekroczeniu. Myślę. Nie zawsze podejmuję dobre decyzję. Niektóre chciałbym cofnąć, szczególnie te z przed roku. Ciągną się one za mną bez końca. Pozostawiają mi one wiele pytań do samego siebie. Nie mogę, nie chcę, boję się te drzwi zamknąć? To wymaga mocnego charakteru, stanowczego "nie". Czasami to "nie" staram się wyrazić, ale potem odwraca się to w przeciwną stronę i myślę: "Co złego to ja..". Postanowiłem, że drzwi te zostawiam uchylone. Nie będe ich zamykał, ani ich otwierał, nie będę przez nie przechodził. Już nie ode mnie zależy czy kolejny raz przez nie przejdę, pozostawiam to innym. Nie myślcie, że każdy przeciągnie mnie na dugą stronę, nie dam się. Otwieram za to drzwi, które w moich oczach i pewnie innych też, są korzystniejszę, przyjaźniejsze. Bedę pilnował, aby nawet najmniejszy podmuch wiatru ich nie zamknął.
Na ludziach, na których nam nie zależy nigdy się nie zawiedziemy, ponieważ nie pokładamy w nich żadnych nadziei. To osoby, które są nam najbliższe sprawiają największą przykrość, bo wierzymy w ich szczerość. A potem okazuje się, że naprawdę zaufać można tylko sobie samemu. Smutny realizm.