Odgarniam gałęzie marzeń podążając za nierealnością, krążę po polnach dotyku zacierając granice nie do zatarcia.
Czy motyl może kochać samotnie? Czy jego uczucie w kroplach deszczu przemoknie? Czy żywot swój zakończy w przestworzach? Czy jego miłość wraz z nim odpłynie do morza?
Nasze spojrzenia spotkały się ostatni raz. Nasza gwiazda zgasła na wieczny czas. Idąc aleją wśród liści szelestu słucham drzew czułego szeptu. Każde z nich konary swe przede mną pochyla, jakby chciały chronić przed słońcem motyla.
Miłości droga trudna w przebyciu, lecz jaka pocieszna i nadobna. Pytanie jakie oblicze napotkasz jej w życiu. By była do marzeń Twych złudnie podobna.
Miłość często wybacza, bo całym pięknem swym kocha. Często zraniona płacze i szlocha. I czasem smutek jej w sercu uwłacza.
Miłość nie zna zazdrości, woli w jednym sercu się kryć. Ma dumne poczucie swojej godności, lubi też czasem zachłanna być.
Z każdym dniem nabieram siły. Jestem kamieniem odsłoniętym przez leniwy nurt wody. Jestem drewnem zwęglonym przez ogień. Mięśnie mam twarde, sprężyste, a nogi jak ze stali. Dłonie zrogowaciały, podobnie jak podeszwy stóp, są grube i niewrażliwe niczym skała.
Miłość uczuć swych nie wybiera. Nie pozbawia się nigdy ich cnoty. I choć zawsze te same w sobie zawiera. Nie lubi niecierpliwości i tęsknoty.
Miłość w dwóch obliczach kryje się. Jedno Kocham mówi w swej zadumie, inne rozkochać duszy swej nie umie. Czy wiesz, które spotka Cię?
Ludzie z natury są nieobliczalni, nieodpowiedzialnu i nieszczęśliwi. Dopiero gdy poskromi się ich zwierzęce instynkty, mogą stać się odpowiedzialnymi, godnymi zaufania i zadowolonymi istotami.
Okryj mnie kocem tak gorącym jak me serce pożąda Ciebie. Od środka wejdź do mej podświadomości. Jesteś tylko Ty. Widzisz?
Miłość ubrana w smutek leży na łóżku. Splotła dłonie na wskazówkach czasu i czeka. Ciszą oddycha. Maluje pustkę. Łzy szpecą jej policzki. Pytania się rodzą, a odpowiedzi giną. W ciszy krzyk tak wielki. I huk. Czas postawił ją w kropce pod pytajnikiem.
Jestem rozpalona, tak trudno mnie ugasić. Jestem jak ogień, pełna miłości i żaru. Rozpalona i gorąca. Odkryj definicję swego imienia w mym umyśle. Czujesz? Widzisz?
I nawet gdy przybędziesz na białym ogierze i gdy w bajkę o Księciu uwierzę. Powiem Ci jedno, gdy przybędziesz o poranku: Twoja Księżniczka jest już w innym zamku.
Era księżniczek w słodkich, różowych sukieneczkach się skończyła. Nastała taka z oschłymi dziewczynami
w wytartych dżinsach ze scyzorykiem w kieszeni. A o poezji coraz częściej myślą one jak o nonsensownych rymowankach.
Pamiętam, by cierpieć z wdziękiem damy wielkiej.
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano Cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej ziemi. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia i dni, które zlewają się w ciemność.