photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 WRZEŚNIA 2012

Dziewięć.

Dziewięć miesięcy.

 

 

Ujrzał ją leżącą na boku w aksamitnej pościeli na lóżku, które oboje tak uwielbiali. Widział zaokrąglenia ciała składające się na obraz jej fizycznego piękna. Nikogo tak mocno nie kochał. Z nikim nie wiązał nadziei na przyszłość. Podszedł do niej i musnał motylimi ustami skórę na jej ramieniu. Zamruczała z zadowolenia i odwrociła się na plecy. Kochała go. Szaleńczo go kochała. Była zdolna zrobić dla niego wszystko o co tylko poprosi.

Znała go na wylot, tak jej się przynajmniej zdawało do tego czarnego dnia. Była u lekarza. Dowiedziała się, że od jakiegoś czasu nosi pod sercem owoc ich wspólnej miłości. Kwitnący kwiat nowego życia. Nigdy wcześniej się tak nie cieszyła. Stracone ciąże nadal nie pozwalały o sobie zapomnieć, więc ta jedna, stabilna, pewna i oczekiwana była jak błogosławieństwo. Chciała mu od razu powiedzieć nowinę, ale zdecydowała się zaczekać do wieczora. Zrobi kolację, spędzą miło czas, a wtedy powie mu, pełna nadziei i radości, o tym, jaki skarb udało im się spłodzić.

Kolacja była gotowa. Wszystko wyglądało idealnie, a ona czuła się piękna jak nigdy dotąd. Czekała na niego, czekała na moment, w którym porwie ją i dziecko w ramiona pod wpływem niewypowiedzianej radości. Juz widziała jego oczy pełne nadziei na lepsze jutro. Przyszedł, bylo im zawsze tak dobrze razem. Rozmawiali, śmiali się, byli dla siebie stworzeni. I wtedy się odważyła. Podeszła do niego, położyła jego dłoń na swoim brzuchu i szepnęła:

- Czujesz?

- Ciebie zawsze czuję. - odpowiedział pełen radości.

- Ale czy czujesz, że jest we mnie coś jeszcze? - postanowiła od razu nie zdradzać wszystkiego.

- Co masz na myśli? - spytał zdziwiony.

- Tak bije nie tylko moje serce, ale i serce naszego dziecka. Jestem w ciąży. Uwierzysz, jesteśmy rodzicami. - mówilła to ze łzami szczęścia w oczach.

Jego twarz zbladła, oczy zmętniały, a dłoń leżąca do tej pory na jej łonie, opadła bezwładnie.

- W ciąży? Ze mną? Dziecko? - słowa więzły mu w gardle.

-Tak, to nasze maleństwo. - nadal mowiła pełna radości.

- Ja... Ja nie wiem. Może test się pomylił? 

- Byłam dziś u lekarza odebrać wyniki. Potwierdziły się. Za osiem miesięcy będziemy rodzicami. Nie cieszysz się?

- Ja... ja... muszę wyjść.

Wybiegł z pokoju. Wrócił po chwili i zastał ją płaczącą na krześle. Podszedł do niej, wziął ją za rękę i zaczął mówić matowym głosem:

- Nie jesteśmy na to gotowi. Ja nie mogę zapewnić temu dziecku niczego, ani też Tobie. Nie jestem materiałem na ojca. Więc muszę to powiedzieć teraz. Nasz związek był czymś pięknym, nieziemskim. Zawsze dawał mi tyle radości, ale ojcostwo to za duża odpowiedzialność dla mnie. Lepiej więc, gdy odejdę teraz. Musisz mi wybaczyć.

Puścił jej dłoń i odszedł bez zastanowienia. Siedziała długo wpatrzona w drzwi, za którymi zniknął. Nie rozumiała niczego. Wstała, podeszła do lustra, rozebrała się i spojrzała na brzuch. Właśnie tam rozwijała się niewinna istota, owoc złudzenia przypominającego miłość. Weszła do kuchni, wyciągnęła z szuflady nóż i wróciła przed lustro. Zimnym metalem dotykała swego ciała, była gotowa skończyć tą mękę. Chwilę później zemdlała z wycieńczenia i strachu. Miała sen. Widziała w nim jego i dziecko, które trzyma w ramionach. Ich dziecko, takie bezbronne maleństwo, które pokochała odkąd się dowiedziała, że ma przyjść na świat. Obudziła się chwilę później, odłożyła nóż i postanowiła zrobić wszystko, by dziecko przyszło na świat z ojcem u boku czy też nie.

Osiem miesięcy minęło bardzo szybko. Wspierana przez przyjaciół i rodzinę, powoli dochodziła do równowagi. Nadszedł dzień rozwiązania. Dziecko było już w drodze. W szpitalu zapytano ją o ojca, odpowiedziała kto nim jest i temat się urwał. Nie wiedziała, że go zawiadomią, że przyjdzie. Zobaczyła go jadąc na salę. Stał w oknie i patrzył na nią. Widziała go wtedy ostatni raz, nie miała nawet czasu się pożegnać. 

Poród był ciężki. Nie udało się uratować matki, tej która tak kochała dziecko. On dowiedziawszy się o wszystkim zaczął płakać. Nadal tak mocno ją kochał, chciał przeprosić, a zabrakło mu czasu. Jego córka bardzo mu przypomina tą, ktąrą ze strachu zostawił. Nie ożenił się. Wychowywał córkę samotnie, jakby przez pamięć na te dziewięć miesięcy,  które zaprzepaścił z własnej głupoty.

Komentarze

drinkzaduzo fajnie ; 3
+ wbij.
26/09/2012 18:04:49
materialna Dzięki.
26/09/2012 18:11:41
uczuciazamknietewslowach nowy photoblog z opisami, wpadnij jesli masz ochote :)
26/09/2012 17:51:29
materialna Z miłą chęcią zajrzę. :)
26/09/2012 17:53:27
rudaania ladnie : * + wbij ((zostaw ślad po sobie)) ; dd
26/09/2012 17:46:48
materialna Dzięki.
26/09/2012 17:53:16
swierzol świetne. ;o wbijesz? ;3
26/09/2012 17:45:37
materialna Dziękuję.
Zajrzę. :)
26/09/2012 17:49:49
opisycytaty6 Fajne ;)
+zapraszam do siebie :)
26/09/2012 17:45:25
materialna Dzięki.
Zajrzę.
26/09/2012 17:47:57
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika materialna.