Opowieści z dawnych lat.
Krzyczałam w duchu.
Płakałam rzewnymi łzami, jednak to nie mogło w żaden sposób mi pomóc.
Ból jest za silny.
Ból, z którym jestem sama, bo jego sprawca nie poczuwa się do odpowiedzialności.
Nie wymagam cudów, a jedynie odrobiny wsparcia.
Trochę zainteresowania, bo decyzja była tak bolesna.
Dała mi tyle smutku, że mam wrażenie, iż wszystko już minęło.
Czas ukończył dla mnie kreację mojej osobowości.
Jednak nie umiem zrozumieć tego, co się we mnie stało.
Wszystko umiera powoli.
Serce jak kamień ciągnie mnie w przepaść.
Obiecałam, że będę żyć, że będę trwać, ale nikt nie wiedział z czym znów będę musiała się zmagać.
Wyczyn ponad moje możliwości sprowadził na mnie niewyobrażalne cierpienie.
Życie idzie dalej, a ja mam wrażenie, że zatrzymałam się w momencie mojej rozmowy z nienarodzonym.
Tamtej nocy mówiłam, przepraszałam, płakałam i umierałam w raz z maleństwem.
Moje spojrzenie błądzi dziś po pustych ścianach.
Wychodząc z domu idę do nikąd.
Nie ma dla mnie znaczenia kogo spotkam, co się stanie.
Pirat zniszczył nie tylko okęt mojego życia, ale topi mnie, perfidnie trzymając moją twarz pod wodą.
Słone łzy komponują się ze samkiem wody, która wlewa mi się do gardła.
W płucach dławi mnie brak powietrza, ale cóż z tego?
Nie potrzebuję już chyba powietrza.
Nie potrzebuję uniesień, które powodują jedynie bolesne i krzywdzące upadki.
Chciałam jedynie iść spokojnie scieżką mojego życia, a zmieniła się ona w przeoraną przepastnymi problemami, ciemna głębia tego, co miało być dla mnie przyszłościa.
Opowieści z dawnych lat nie są już dla mnie krzepiące.
Od kilku długich lat umieram etapami.
Coś się we mnie kończy kolejno odbierając mi nadzieję na cokolwiek.
Jednak to, co w tym roku mnie spotkało powoduje, że przede mną jest jedynie długa samotna jesień, a powinna być kwitnąca wiosna.
Nie chcę znać wydarzeń, które na mnie jeszcze czekają.
Nie jestem samochodem, który można naprawić.
Moje usterki są nieodwracalne.
Tyle marzeń już zniknęło.
Tyle planów legło w gruzach.
Budzę się co dzień rano i wszystko traci barwy.
Los jest mylący.
Marzenia nie dodają już sił, jedynie powodują łzy.