Moi wspaniali współlokatorzy, którzy wyrwali mnie w niedzielę z domu na zwiedzanie Hamburga.
Od lewej: Piotrek- najbardziej ugodowy, aczkolwiek zapominający gasić po sobie światła człowiek
na pierwszym planie Sylwek- mój ulubiony współlokator, nie ma dnia bez kłótni, a ilość dni ugodowych jest wprost proporcjonalna do czasu mojego siedzenia na internecie XD .. twierdzi, że w zlewie nigdy (PRZENIGDY) nie ma jego naczyń, a kolej sprzątania łazienki przypada na każdego, ale nigdy nie na niego.
no i Marcin- wprawdzie z nami nie mieszka, ale jest u nas codziennie od rana do późnych godzin nocnych, więc gdyby nie fakt, że sam z siebie wynosi nasze śmieci, nie wpuszczałabym go do domu
Byliśmy na ratuszu, pływaliśmy statkiem, wszystko cacy. Sylwek chciał mieć zdjęcie przy każdej napotkanej rzeźbie, bo przecież rzeźby to największa atrakcja ;).
Po zwiedzaniu pojechaliśmy na Reeperbahn do MaCa, bo po 5 godzinach samego chodzenia, każdy zdychał z głodu. Tam umówiłam się z Adamem. Po jedzonku oni wrócili do domu, a ja zostałam u Adama :).
Było.. było miło :) . Dowiedziałam się, że jestem bałaganem i zimną suką .