A tego sympatycznego pana spotkałem pewnego pochmurnego dnia w Berlinie. Przycupnął sobie koło fontanny. Zmęczony całodziennym spawaniem mamrotał coś w języku Goethego i zaangażowaniem godnym podziwu supłał poręcz.
Komentarze
fabrykamango hm. szkoda, że czegoś takiego nie ma w polskich miastach.