Jak to się mówi, cuda się zdarzają.
Od dawien dawna mieliśmy kotka, który swoją obcenością zaszczycał nasz parapet. Kotek sąsiadki, ale co z tego Dzień w dzień w tym samym miejscu. Jakże było wesoło, gdy zwierzak siedział sobie i spoglądał na nas. Był u nas do Świąt, tj. jeszcze 24 grudnia. Później,...znikł. Szukaliśmy, wołaliśmy, nic. 2,5 tygodnia przerwy.
Kiedy już wszelkie nadzieje wraz z biednym kotkiem zostały pogrzebane, spoglądam wczoraj przez okno....a tu kto? NIIUSIA ^^
Wołam wszystkich, aby upewnić się, że nie oślepłem. Okazało się, że wciąż mam wzrok sokoli TAK. Wróciła
Chudziutka, ale cała. Jakaż radość Co się wydarzyło, nie ujawniła. Zresztą...nikt jej nie pytał