Odsuwam pierwszą warstwę poszycia i to tak jakbym powoli i przezornie rozłupywała skorupę orzecha-ziemi. To niesamowite dla mnie i niewyobrażalne jaki świat jest mikro- i makroskopijny naraz. Odsłaniam martwe igły i liście, aby odkryć miasto mrówek, aby uwolnić stworzenia tak malutkie, które istnieją tylko w tej warstwie świata.
Kiedy byłam mała chciałam być biedronką (dlaczego akurat padło na biedronkę - nie wiem), bo dla niej źdźbło trawy było ogromnym drzewem, na które mogła się wspiąć. A mój trawnik w ogródku, który sięga mi do kostek, kiedy zapomnimy o kapitalistycznym obowiązku koszenia trawy, jest dla niej prawdziwą dżunglą. Marzyłam o takim życiu dla siebie. Nie wiedziałam, że taki świat nie czeka tylko na biedronki - ale także i na mnie. Przecież na świecie rosną ogromne drzewa, ogromne skały i dramatycznie gigantyczne góry. A te góry znajdują się w kraju, kraj na kontynencie, kontynent na świecie, który znajduje się w nieskończonym (sic!) wszechświecie. Na ten cały ogromny świat składają się drobinki kurzu, pchła, larwa mrówki, długopisy, rowery, odrzutowce, rekordowo olbrzymie budynki.
To dziwaczne, że świat mieści tyle rzeczy, które mieszczą się na opuszce palca i zarazem tyle rzeczy, które nie mieszczą się w polu widzenia. Dla mnie moje życie jest wszystkim i jedynym, co mam, w perspektywie całego świata i ludzkości w ogóle nie ma ono znaczenia. Wiele osób zadziwia ogrom - mur chiński, Mount Everest, a mnie zadziwia maleńkość. Mój mały kot gubi swojego malutkiego wąsa, którego ja zauważam i zatrzymuję. Ile taki wąs może ważyć? 0,0003 g? (nie jestem dobra z matmy). R. znajduje na chodniku maleńkie niebiesko-czarne piórko. Maleńkie, może mające trzy centymetry. Zauważa je na chodniku niezbyt dużego miasta, ale w perspektywie tego piórka (być może nawet w perspektywie ptaka) nieskończonego, i biorę je do domu, uważając, żeby go nie zgubić, w końcu tak małe rzeczy proszą się o stracenie. Ja się nie liczę, a to piórko już bez żadnych wątpliwości nie ma znaczenia, a jednak je niosę w portfelu jak świętego Graala. Chyba jestem taką mrówką w poszyciu wszechświata.
Połóż się na poszyciu
niby kropla olbrzymia
niech przechodzi przez ciebie:
dąb twardym krokiem
kalina smutnym
leszczyna trwożnym
świerk suchym
i buk stąpnięciem
nie do nazwania
Leż cicho
Leż niby liść tego lasu
niby nasiono wszystkich drzew
(Karpowicz)