W tygodniu myślę o tym, jak dzielę z nią łóżko w sobotę, w poniedziałek jeszcze tęsknię do niedzieli, kiedy leżałyśmy blisko, skóra przy skórze. To po zmroku, a przed: przejażdżka na rowerze w upale, film, kawa. Rozmowa z jej mamą przy owocowej herbacie, głaskanie jej kota, szybki obiad albo jego brak. W weekend myślę o tym, jak zatrzymać ją przy sobie choć chwilę dłużej. Jak ją uhonorować, wycelebrować, tak, żeby się czuła tak jak ja ją czuję - a jest to uczucie bezsprzecznie oderwane od tego świata. Nie byłam ostatnio najlepsza, ale się poprawię. Nie skończy się tylko na myśli. Ja - Małgorzata. Ona - Mistrz.