Popłakałam się dziś w szkole.
Zachciało mi się jakoś dziesięć minut przed końcem lekcji, udało mi się jednak jakoś wytrzymać do dzwonka. Potem już tylko wybiegłam z klasy i znalazłam się w łazience. Weszłam do jednej z kabin, usiadłam na zamkniętym sedesie. Przesiedziałam tam całą przerwę, pragnęłam żeby.. znaleźć się przy mamie. Tak, to dziecinne ale w momentach gdy ona nie krzyczy jest naprawdę cudoną mamą. Zatęskniłam za nią.
Na następną lekcje weszłam lekko spóźniona. Wegetowałam tak kolejne kilka lekcji, zwinęłam się z ostatniej. Nie miałam już siły.
A teraz biorę koc, telefon i idę na kanapę. Mimo, że na tej kanapie robiłam tyyyyle rzeczy.
Dobranoc.
Zabijcie mnie.
Przy okazji popracuję nad nowymi tekstami, może coś potem dodam.
Nikt.