Cudowne zdjęcie. Nie wiem czemu ale cholernie mi się podoba.
Dzisiejszy dzień był do dupy. Sporym pocieszeniem była idealnie układająca się grzywką na którą nie trzeba było nakładać zbyt wiele lakieru, jogurt na śniadanie i papieros. Mając te trzy rzeczy rano czuję się naprawdę szczęśliwa, idąc do szkoły zawsze się odprężam, muzyka beztrosko gra w słuchawkach, spokojnie palę sobie, obserwuję ludzi. Gorzej gdy wejdę do budynku szkoły, od razu przypominam sobie o rozmiatych kartkówkach, zadaniach czy ilości lekcji. Szkoła ogłupia, do tego mamy kretyńskie mundurki. Muszę przed niektórymi nauczycielami chować kolczyka co jest czasem naprawdę trudne, bo nie mogę siedzieć 45min z zagryzioną wargą, więc zalepiam go plastem a plaster odlepia się, gubi, trzeba schodzić do pielęgniarki (ją akurat z całego serca kocham, mimo że robi najgorszą herbatę na świecie).
Całą matmę ukrywałam się w ostatniej ławce by mnie nie odpytała, resztę lekcji przewegetowałam jak warzywo. Nie pamiętam ich w ogóle. Ale zawaliłam biologię, zajebiście kurwa. *plask gumką po nadgarstku* Właśnie, mój nadgarstek. Dzisiaj naprawdę dużo klnęłam przez co jest cały czerwony od tej jebanej *plask* gumowej bransoletki.
Dzień zakończył się fatalnie, wiecie co zrobiłaby w tym momencie moja heroina? Powiedziałaby 'Jebać to, wszystkich ich kurwa pojebało' po czym wtuliłaby mnie w swoje szerokie, umięśnione ramiona, miałabym taki łatwy dostęp do jego szyi...
Halooooooo, tu ziemia.
Wracamy na ziemię.
Okej jestem.
Nienawidzę.
Nikt.