Nadszedł Nowy Rok. Czas wielu istotnych zmian, wielu przeobrażeń.
Przewartościowanie jakie zaszło we mnie z ostatniego dnia starego na
pierwszy dzień Nowego Roku można porównac z procesem ewolucji,
ewolucji emocjonalnej, która osiągnęła apogeum z dniem dzisiejszym.
Już nie tkwię w mroku. Żalu nie czuję, nie tęskno mi do Ciebie. Cichy
wiatr podłym szeptem wymazał Cię z mej pamięci zostawiając zarazem
bliznę jak i przestrogę. Nim pierwszy brzask spowije ginącą w mroku
Ziemię zasnę. 7 nieprzespanych nocy. Przez te 7 dni emocje wzbierały
we mnie niczym potężny samolot wzbijający się w przestworza, by
później z hukiem i pożogą uderzyć w ziemię. To wszystko bolało tak,
że śmierć stała się upragnionym wyzwoleniem lecz potem przyszedł strach
przed śmiercią. Człowiek ma zbyt silną wolę życia, by odejść, nie będąc
nękanym przez chorobę. Z dniem dzisiejszym wypełniłam pustkę w sobie,
nasączyłam ją zdrową miłością, chorą zostawiając w korytarzach labiryntu
pamięci. Nie chcę zagłebiać się w ich ciemność, bo czuję tylko rozpacz,
gdy rozdrapuje świeże rany. Kiedyś zrezygnowałam z własnego " Ja "
żeby inni uznali mnie za swoją. Dziś wtórnie tego błędu popełnić nie zamierzam. Jestem wolna, więzy puściły. Kocham Cię moja mała.
" Czy może istnieć na Ziemi tak szalona, jedyna
i prawdziwa miłość, jaką ma ćpun do narkotyku ? "