Seeing someone slowly lose interest in you is probably one of the worst feelings ever.
Chyba za bardzo wierzyłam w to, że tym razem życie ma dla mnie inny scenariusz. Chyba za bardzo wierzyłam w to, że nareszcie wszystko pomału się układa, że jest tak, jak chciałabym żeby było. Chyba za bardzo zaangażowałam się w coś, w co angażować się nie powinnam. Był już moment zwątpienia w święta i krótko po nich. Potem, jak gdyby nigdy nic, wszystko wyglądało tak jak dawniej, ośmielę się powiedzieć nawet, że było zdecydownie lepiej. To był chyba moment, w którym zaczęłam się zastanawiać, że źle zrobiłam, że powinnam porozmawiać, wyjaśnić wszystko. Byłam święcie przekonana, że dzięki tej rozmowie moje życie zmieni się zdecydowanie na lepsze. Do rozmowy nie doszło do dnia dzisiejszego i muszę powiedzieć, że poniekąd się cieszę. Z drugiej jednak strony, może wtedy wiedziałabym na czym stoje. Wiecie jak to jest gdy rozmawiacie z kimś codziennie od 8 miesięcy w każdej wolnej chwili, mówicie sobie o wszystkim, a potem nagle wszystko się psuje? Wiadomości jakoś ubywa z dnia na dzień, pojawiają się tajemnice.. Pustka. To właśnie czuje od kilku dni. Zastanawiam się co zrobiłam źle, że osoba, którą wpuściłam do swojego życia, do swojego serca, tak nagle zaczęła mnie odtrącać. Nagle stałam się kimś obcym? Kimś, kogo nie stawia już na pierwszym miejscu. Kimś, kogo nie informuje o swoich planach na przyszłość. Kimś, kogo można tak po prostu wyrzucić ze swojego życia, jak zużyte, dziurawe skarpetki. Czuję się zagubiona. Ostatnie 8 miesięcy podporządkowywałam swoje życie pod tę jedną jedyną osobę. Inne strefy czasowe? Nie ważne, przecież mogę się nie wyspać raz, czy dwa w tygodniu, ewentualnie całe 7 dni. Wieczorne spotkania? Nie ma problemu, przecież 2 godziny snu przed pracą mi wystarczą. Wywróciłam swoje życie do góry nogami tylko po to, aby móc nareszcie powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Planowałam wyprowadzkę z Polski, aby móc być blisko tej osoby. Jak widać życie napisało dla mnie inny scenariusz i już nie jestem kimś ważnym. Boli mnie cholernie to, że teraz muszę zaczynać wszystko od nowa, że muszę poskładać swoje życie do kupy i ruszyć dalej. Nie wiem czy się uda, ale mam nadzieje, że już niedługo uda mi się zmienić pracę, a przy tym i miejsce zamieszkania. Może wtedy będzie mniej bolało, gdy będę wiedziała, że nie spotkam tej osoby, gdy wyjdę z domu. Może wtedy uda mi się jakoś pozbierać i żyć dalej..